wtorek, 13 września 2016

Erika Swayer - Księga wieszczb.

„Coś łapie mnie za włosy i ciągnie,jakby chcąc wyrwać je z korzeniami.
Podmuch powietrza mnie oślepia….
Woda mnie spowalnia,a uścisk jest mocny.

Wielkimi krokami zbliża się jesień, a to dla większości miłośników książek oznacza więcej czasu na czytanie. Sami przyznacie, że ta pora roku jakoś najbardziej pasuje do tego, aby zanurzyć się w długo oczekiwane lektury, które mam nadzieję, podczas lata zwiększyły zawartość Waszych kolekcji.
Dlatego też zapraszam Was do zapoznania się z debiutancką powieścią Eriki Swyler.


Simon Watson, młody bibliotekarz, mieszka samotnie w domu, który powoli osuwa się do zatoki Long Island. Jego matka utonęła w jej wodach, a młodsza siostra Simona, Enola, uciekła do cyrku.
Pewnego czerwcowego dnia, Simon dostaje tajemniczą starą księgę – uszkodzony przez wodę i nadwątlony przez czas dziennik właściciela wędrownego cyrku z końca osiemnastego wieku. Odnotowano w nim dziwne, magiczne zdarzenia – w tym utonięcie cyrkowej syreny. Od tego czasu w każdym pokoleniu w rodzinie Simona tonie „syrena”. Zawsze dwudziestego czwartego lipca. Ten dzień zbliża się wielkimi  krokami…
Czy nad rodziną Simona ciąży klątwa i co to ma wspólnego z księgą? Czy Simonowi uda się rozwiązać zagadkę na czas i uratować Enolę?


„Księga Wieszczb” to powieść, która łączy w sobie dwie historie, na szczęście autorce udało się zrobić to w poprawny sposób. Pierwsza z nich to losy niemego chłopca Amosa, który swoje nowe życie odnajduje wśród cyrkowej trupy. Ta część  książki jest magnesem, który przyciąga czytelnika, a autorka wprost oczarowuje nas wspaniałymi opisami z życia  wędrownych cyrkowców. Oczami wyobraźni możemy zobaczyć  cudowny  świat iluzjonistów, siłaczy, tarocistek  i …syren oczywiście. 
Erika Swyler pięknie pokazuje siłę miłości, obsesji i klątwy, której żadna moc nie potrafi przerwać.
Drugi ciąg narracji jest według mnie mniej ciekawy. Główny bohater Simon jest po prostu nijaki, ciągle za coś przeprasza i ciągle coś mu nie wychodzi. Taka życiowa niezdara. Wątek z Simonem nie jest niestety tak interesujący, a czytelnik wcześniej może domyślić się zakończenia, co powoduje uczucie niedosytu. Postać tego bohatera uważam za źle dobraną, brakuje mu silnego charakteru i wyrazistości.

Jednak,pomimo tych niedociągnięć uważam, że ta pozycja zasługuje na to, aby ją  przeczytać.
Lekko smakująca morską solą „Księga Wieszczb”jest idealna na ostanie dni lata. Można się przy niej odprężyć również przy cieple kominka.
Polecam ją fanom nietypowej tematyki, tajemnicy i klątwy, która od pokoleń nie traci swej mocy.

Moja ocena 7/10

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz