niedziela, 25 stycznia 2015

Lovecraft się mylił!… ale tylko w szczegółach. Eugeniusz Dębski "Moherfucker. HELL-P"

Lovecraft się mylił!… ale tylko w szczegółach.

Sam nie wiem jakim cudem przegapiłem wydanie serii MOHERFUCKER wydanej kilka lat temu. Przecież starałem się śledzić wszystkie wydawnictwa związane z prozą Howarda Philipsa Lovecrafta. Jednak stało się. Może to wina marketingu, a raczej jego braku, a może po prostu gdzieś otchłań Wielkiego Przedwiecznego mnie pochłonęła. Nie wiem.
Na szczęście nowe wydawnictwo – Piaskun, postanowiło przypomnieć ten świetny cykl Eugeniusza Dębskiego.
Skoro już natknąłem się na tą pozycje, to za punkt honoru postanowiłem ją przeczytać.


Kamil Stochard aspirant policji, zostaje skierowany na przymusowy urlop. Jednak może zapomnieć o wylegiwaniu się w wyrze i gapieniu w telewizor. Oddelegowany z ABW do tajnej misji, trafia pod rozkazy tajemniczego amerykańskiego agenta. Cel – rozpracować i zniszczyć środowisko guimonów -odprysków Wielkiego Cthulhu. Rozpoczyna się polowanie na wroga, który ukrywa się pod postaciami fanatycznych miłośników Ojca Dyrektora, bandziorów, chuliganów czy zwykłych- na pozór – obywateli naszego wspaniałego kraju. Choć przeciwnicy wyglądają niegroźnie, nie można dać się zwieść ich morderczemu instynktowi, o czym dość szybko nasi bohaterowie się przekonują.
Działając niczym najlepsze duety z filmów kryminalnych, Jerzy i Kamil starają się wniknąć i rozpracować grupę czy sektę guimonów, którzy zawładnęli ciałami na pozór zwykłych ludzi i tylko wieloletnie doświadczenie amerykańskiego agenta ratuje ich nie raz od porządnego łomotu.

Pomysł na fabułę wydaje się banalny i prosty. W pierwszej chwili może zastanawiać, jak w naszym współczesnym świecie, po ulicach mogą latać stwory znane dotychczas z prozy Lovecrafta. Prozy, której przecież jedną z największych zalet, jest klimat snutych przez Samotnika z Providence opowieści,najczęściej dziejących się wokół mrocznych i tajemniczych miejsc. Tutaj w całą współczesność naszego świata, Eugeniusz Dębski sprytnie wrzuca mitologię Cthulhu, tworząc w zupełnie nowy klimat.
Chciałby się powiedzieć sensacyjny weird fiction.


Czytając „Moherfucker. HELL-P” wsiadamy do literackiego ekspresu.
Wymieszanie dynamicznej akcji ze strzelaninami i mordobiciem znanym z każdego filmu sensacyjnego, połączone z polowaniem, niemal jak na średniowieczne czarownice, daje nam świetną zabawę, nad którą cały czas unosi się duch Lovecrafta.
Sam autor przyznaje, że twórca werid fiction, jest dla niego nikim szczególnym, ot pisarz jak wielu. Dziwi mnie to, bo czytając Dębskiego za cholerę nie przyszłoby mi to do głowy.
Smaczkiem dla mnie jest wplatanie w fabułę środowiska ultra katolickiego, reprezentowanego przez tzw. moherowe berety i ich wodza. Przy rozdziale, gdzie agenci pojechali na wiec poparcia, do Torunia, bawiłem się wyśmienicie. Przed oczami miałem relacje z głównych wydań wiadomości, w których swego czasu, Ojciec Dyrektor był często głównym bohaterem.

Jedynym za szybko i za łatwo zamkniętym tematem, jest kwestia przekonania Kamila Stocharda, że mitologia Cthulhu, to poważna sprawa i jak najbardziej realna. Kamil przypomina sobie kiedyś czytane opowiadania H.P.La i jakoś tak szybko wierzy we wszystko, co mu przekazuje agent FBI. Szkoda, bo wewnętrzne rozterki mogłyby dodać pikanterii powieści. Trochę mi ta łatwowierność przeszkadzała, jednak szybko o niej zapomniałem, ponieważ należało przejść do akcji, gdyż za rogiem już szykowała się rozróba.

Książka bardzo ładnie wydana, świetna grafika na okładce, podobne zresztą na zapowiadanych, następnych dwóch tomach cyklu. Nowe wydawnictwo Piaskun, stanęło na wysokości zadania. Zero popeliny. Po przeczytaniu książka wygląda jak nowa.

Polecam serdecznie miłośnikom HPLa i wszystkim, którzy chcą przeczytać dobrą książkę z dynamiczną akcją wplecioną w moherowe społeczeństwo.

Eugeniusz Dębski
"Moherfucker. Hell -P"
Piaskun 2014



1 komentarz: