wtorek, 3 lutego 2015

"Machiny do tortur. Kat, narzędzia, egzekucje" Robert M. Jurga

"Rozwojowi cywilizacji człowieka stale towarzyszyły tortury i egzekucje. Przemoc wobec drugiego człowieka, świadoma czy nie, jest zakorzeniona w naszej naturze tak głęboko, że nie potrafimy, a może i nie chcemy z niej zrezygnować. Świat grozy, w którym ZŁO stawało się banalne, otworzył się dla człowieka z chwilą, gdy wyprodukowane przez niego dobra zaczęły kusić innych [...] Początkowo europejskie innowacje w dziedzinie torturowania opierały się na prostych, instynktownych sposobach zadawania bólu i uśmiercania. czasami stanowiły jednak przemyślane działania zapoczątkowujące w niektórych dziedzinach wręcz rozwój nauki. Karanie więzieniem należało jeszcze wtedy do rzadkości."

Narzędzia tortur, powstały czasami z przypadku, czasami na skutek przemyślanej wizji dręczenia ludzkiego ciała, rozrysowanej na dziesiątkach szkiców, lub najczęściej w ludzkim umyśle. Opracowywane przez ówczesnych "inżynierów", fascynatów, zboczeńców, czy sadystów. Znalazły idealne zastosowanie w wieku ciemnoty, w średniowieczu, w czasach gdy przemoc, tortury i strach, był jedynym sposobem podporządkowania sobie podwładnych, jedyną metodą poznania "prawdy" w pseudo procesie, gdzie obwiniony zazwyczaj nie wychodził obronną ręką. Machiny tortur spełniały swoją rolę wyśmienicie. Szczególnie w czasach, gdy Europa była ogarnięta szaleństwem płonących stosów, mordowania Żydów, szukania innowierców, czy polowań na katarów, hugenotów i pseudoapostołów. Europa, gdzie za pomocą owych machin, rozprawiano się nie tylko z sąsiadem za miedzy, czy częścią społeczności miasta- jak w przypadku zbiorowej histerii w  Arras, lecz także używano machin tortur, w walce politycznej, w celu  eliminacji wroga, przeciwnika, jak kościół uczynił to w przypadku templariuszy. Szaleństwo to dotknęło każdą warstwę społeczną, niemal każdego kraju. W niektórych państwach władcy starali się nie popaść w inkwizycyjne szaleństwo, jak w przypadku władców Polski, gdzie indziej zaś stosy płonęły dzień i noc, jak choćby w krajach niemieckich czy w Hiszpanii, gdzie panem życia i śmierci był szalony dominikanin Thomas de Torquemada.

 Przepięknie wydana książka Roberta M. Jurgi 
"Machiny do tortur. Kat, narzędzia, egzekucje" wydawnictwa VESPER jest pozycją wyjątkową. Pierwszy raz spotykam się z tak szerokim opracowaniem, wyszczególnieniem i skatalogowaniem alfabetycznym wszelkich narzędzi tortur, sposobu ich tworzenia, budowy, konstrukcji i przeznaczenia. Robert M. Jurga na dwieście dziewięćdziesiąt jeden stron zapełnił wspaniałymi grafikami, często swojego autorstwa. Zarówno czarno białymi, jak i kolorowymi. Co bardzo mnie zaskoczyło, także zdjęciami. 
Zazwyczaj myśląc o torturowaniu człowieka i tworzeniu maszyn ku temu, mamy przed oczami właśnie średniowiecze. Jak widać nie jest to do końca prawdą. W książce znajdziemy także fotografie przedstawiające torturowanych ludzi i narzędzia, które do tego wykorzystywano, zarówno w Azji, Afryce i Amerykach. Co może wywołać szok.
W książce alfabetycznie poznajemy nie tylko narzędzia tortur, lecz także sposób ich działania, co często jest przerażające. Autor prowadzi nas przez świat najpospolitszych sposobów torturowania, jak choćby zakuwanie w dyby, czy zmuszanie skazanego do noszenia odzienia hańby, aż po wymyślne tortury z krajów Azji, jak  chociażby - tortura tysiąca cięć, czy znane z filmów o piratach - przeciąganie pod kilem. W książce a raczej encyklopedii tortur znajdziemy wszelkie możliwe sposoby przede wszystkim męczenia ciała, lecz także trafimy na tortury lekkie, czyniące ze skazanego pośmiewisko np: obcinanie włosów na rynku przy pręgierzu. Znajdziemy cały zestaw przedmiotów, których okazanie pojmanemu zazwyczaj wystarczało do przyznania się do winy, czyli wszelkie cęgi, zgniatacze i ostrza, aż po łańcuch szulerów i krzyż modlitewny.

Jednak "Machiny do tortur. Kat, narzędzia, egzekucje"  to nie tylko grafiki, rysunki czy zdjęcia, to także opisy, które przedstawione są w bardzo ciekawy a prosty sposób.
Tutaj akurat nasza wyobraźnia dopowiada całą resztę. Co nie znaczy, że nie znajdziemy tam takich opisów:
"Do usunięcia kobiecej piersi katu wystarczał jedynie ostry nóż lub cęgi. Jednak na potrzeby tej tortury wymyślono nowe narzędzie , zwane rozpruwaczem. Wyglądem przypominało obcęgi kowalskie [...] lecz wyposażony był w cztery ostre noże. Posługiwano się nim w okresie średniowiecza do rozszarpywania piersi kobiet , które dokonały nielegalnej aborcji - jak mniemano dawniej - spędzenia płodu.Podobnie traktowano  czarownice i niezamężne matki. Końcówki rozpruwacza, przed użyciem były nagrzewane do czerwoności, po czym wbijano je w pierś, szarpiąc kilkakrotnie  aż do jej rozerwania. Egzekucję kończyło ucięcie piersi kowalskim nożem lub sierpem."



"Machiny do tortur" są świetnie wydane pod względem jakości. Powiem szczerze, że nie często wpada mi w ręce tak dobrze wykonane tomiszcze, bo przy tych rozmiarach, spokojnie można tak powiedzieć. Okładka twarda, stronice szyte. Bardzo dobrej jakości papier i masa, naprawdę masa ilustracji, obrazujących min. każde z narzędzi. 
Autor przez lata zbierał materiały do książki, tworzył grafiki. Dzięki tej pracy, którą codziennie przeglądam z coraz większym niedowierzaniem i zachwytem, Robert Jurga ożywił historię, a ta konkretna książka, jak i inne autora, są fantastyczną pomocą przy badaniu i odkrywaniu na nowo historii.

Polecam wszystkim, dla których mroczna natura ludzka, pozostaje nieodgadniona, a połączona z chorobliwą chęcią dręczenia bliźniego, tworzy mieszankę śmierci i cierpienia, które przecież istnieje po dzień dzisiejszy. Każdy miłośnik średniowiecza, tematów związanych z inkwizycją, profesją katowską i historią, powinien dołączyć do swojej  biblioteczki, ten rewelacyjnie opracowany almanach. 

Czasami prostota czynu i narzędzia może okazać się najbardziej przerażająca.


Robert M. Jurga
"Machiny do tortur. Kat, narzędzia, egzekucje"
Vesper 2014




1 komentarz: