niedziela, 29 marca 2015

S i T Nopola " Rysio Raper i straszna kiełbasa". Cykl "Małe potworki" #7

 Historia kiełbasy siejącej grozę, tej która z okładki kłuje nas po oczach i przypomina raczej strasznego ogóra – nie ma co się dziwić, skoro pączkuje na niej zielony pieprz - to pierwszy tom przygód Rysio Rapera i jego cioci Reginy. Ten duet wyrusza do Budapesztu w poszukiwaniu kiełbasy, która utrzymywałaby świeżość i termin ważności na tyle długi, by można było sprzedawać ją wysyłkowo. Bohaterowie nie znają języka węgierskiego, w wyniku czego dochodzi do serii niefortunnych zdarzeń. Regina ląduje w więzieniu, z którego Rysio musi ją jakoś wydostać.

Główni bohaterowie, to pomysłowy Rysio Raper i jego zwariowana  - ja bym powiedziała raczej, że porządnie nierozgarnięta - ciocia. I gdy Rysiu niekoniecznie mi przeszkadza, to do szewskiej pasji doprowadza mnie właśnie owa ciocia.  Jest to postać karykaturalnie „potłuczona”.  Nie miałabym nic przeciwko, gdyby Regina była naprawdę zwariowana, „pozytywnie zakręcona” i to Rysio byłby tą rozsądniejszą połową (Ktoś taki jak Ciotka Klotka Fasolek). Jednak tak nie jest. Między zwariowaniem, które kojarzy się z roztrzepaniem i ogólnie brakiem kontroli np. nad codziennymi sprawami i wcale nie oznacza braku życiowej mądrości, a posiadaniem IQ ameby (nie obrażajmy ameb…) jest spora różnica. Treścią rozczarują się trochę Ci, którzy oczekiwali, że kiełbasa odegra tu jakąś większą rolę i będzie napędzać akcję. Tytułowa kiełbasa bowiem, nie jest niestety straszna dlatego, że przyleciała z kosmosu. Nie nabyła również  śmiercionośnych właściwości ani morderczych zapędów, w wyniku tajnych eksperymentów. Nie leżała w żadnych toksynach i nie ożyła. Nie jest nawet kiełbasą-zombie. Jest straszna tylko dlatego, że ciocia ma jakąś fobię i twierdzi, że ta się na nią gapi.


To typowa książka-żart. Ma dostarczać rozrywki, niezbyt wysokich lotów, ale zawsze rozrywki. Określenie „literatura dla dzieci” kojarzy się ściśle z taką cechą, jak wartości edukacyjne. Czyli definicyjne wypływa z niej morał, da się wyłuskać z niej przesłanie. Nie tym razem jednak. Pod tym kątem lektura ta, to bezwartościowa podróbka, bubel. Chyba, że od biedy stwierdzić, że chodzi o to, by się nigdy nie poddawać i że Rysio jest na tyle pomysłowy, że znajdzie wyjście z każdej sytuacji. Mocno to jednak naciągane.

Czytelnik na pewno się pośmieje. I dobrze, nie zawsze musi być przecież śmiertelnie poważnie. Od rodzica zależy jednak czy pozwoli dziecku raz na jakiś czas - by miało porównanie, odnośnik i szerszą perspektywę – czytać takiego typu książeczki, czy będzie się zajadało pasjami tylko takim typem literatury. Od czasu do czasu nie zaszkodzi pozwolić sobie na takie literackie żarty, nie dopuszczajmy jednak do tego, by stały się one podstawową przyswajaną treścią.

Czyta się szybko, napisano książkę prostym i przystępnym językiem. Żartobliwość tekstu podkreślają ilustracje, które stanowią karykaturalne uzupełnienie tej karykaturalnej historii. Zastanawiam się tylko, po co zaszczepiać owe fińskie treści na nasz polski grunt, skoro nie niosą one z sobą większej wartości, nie są nawet godną uwagi ciekawostką. Sami potrafimy produkować podobne banialuki. W tej materii dajmy lepiej zarobić polskim pisarzom.

Podsumowując:
Wartości edukacyjne – jak na moje oko, to raczej brak
Koszmarkowatość – jeśli przerazi kogoś ciocia z kiełbasą w wannie...
Estetyka – ilustracje dość karykaturalne, ale okładka i papier pierwsza klasa
Pomysłowość – nihil novi
Dostosowanie treści do wieku – 8+ zapewne poczuje się rozbawiony
Autor: Sinikka Nopola, Tiina Nopola
Ilustracje: Sami Toivonem, Aino Havukainen
Tytuł: Rysio Raper i straszna kiełbasa
Tytuł oryginalny: Risto Räppääjä  ja kauhea makkara
Tłumaczenie: Magdalena Podlaska
Wydawnictwo: Wilga
Rok wydania: 2015
Okładka: twarda
Ilość stron: 102
Cena z okładki: 29,99 zł

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz