środa, 14 grudnia 2016

Ed i Lorraine Warren - Demonolodzy. Bezsenne środy z Wielkim Bukiem

Nie wierzysz w duchy, demony, ani w diabły? Nie wierzysz w odwieczne zło, które czai się w cieniu, czujnie obserwuje i kusi naiwnych? Nie wierzysz, że istnieją siły, które w jednej chwili mogą przeniknąć do naszego świata niezauważenie, mogą omotać czyjeś serce i przejąć jego ciało? Nic nie szkodzi, bo wcale nie trzeba patrzeć w otchłań, wcale nie trzeba spoglądać w tę ciemność, ten mrok, te głębiny, by one patrzyły na Ciebie. Tak, na Ciebie, drogi Czytelniku. I być może parskniesz teraz z pogardą, szepniesz do siebie „co za bzdura!”, klikniesz dalej i zapomnisz o wszystkim, ale to nie zmieni faktu, że gdzieś po drugiej stronie lustra, gdzieś obok, gdzie nie dosięga światło dnia, coś zachichocze złowieszczo, odparsknie złośliwie i ruszy na łowy, szukając kolejnej ofiary.
W ten właśnie drugi świat wierzyła para najsłynniejszych współczesnych demonologów, niezwykły duet, który połączyło duchowe braterstwo, tropiciele zjawisk nadprzyrodzonych, zwalczający odwieczne zło. Przed Wami „Ed i Lorraine Warren. Demonolodzy” i ich historia spisana przed Geralda Brittle.
Któż z nas, maniaków grozy, nie zna opowieści o horrorze z Amityville? Któż z nas nie słyszał o nawiedzonej lalce zwanej Annabelle, która niemal zniszczyła życie trojga młodych ludzi? Komu z nas wciąż jeszcze obca jest historia poltergeista z Enfield? To nazwy, imiona, miejsca, które owładnęły współczesną popkulturę grozy, które wskrzesiło kino, a które łatwo wpadają w ucho i kuszą, by poznać ich prawdziwą historię. Jeśli sprawdzimy te hasła, to niemal pierwszym powiązaniem będą oni – Ed i Lorraine Warren. On był jedynym świeckim demonologiem uznanym przez Watykan, ona posiada pewne niezwykłe zdolności, dzięki którym potrafi wyczuwać obecność z innego wymiaru. Wielu uznaje tę parę za oszustów, spryciarzy, którzy w erze największego duchowego upadku Stanów Zjednoczonych postanowili zarobić na ludzkim strachu, ale jedno w tym jest pewne – z ich doświadczenia korzystał oficjalnie Kościół Katolicki w Stanach Zjednoczonych, a dowody ich działalności intrygują także dzisiaj.

Gerard Brittle już w 1980 roku (to oficjalna data wydania „Demonologów”) zdecydował się przybliżyć tę parę i zdarzenia, których byli świadkami przede wszystkim w połowie i pod koniec lat siedemdziesiątych, kiedy zapotrzebowanie na ich usługi były największe. Cytuje długie rozmowy z Warrenami, słucha, jak opisują rzeczywiste zdarzenia, autentyczne przypadki, historie zwyczajnych ludzi w rozpaczy, których świadkami nie byli wyłącznie oni, czy ofiary duchowego wymiaru, ale także oficjalni obserwatorzy kościoła, duchowni oraz egzorcyści. Warrenowie jawią się tutaj jako ludzie wielkiej wiary, dobrotliwi, o otwartych umysłach i sercach. Trudno zarzucić im kłamstwo, trudno mówić o oszustwach przy tylu przekonujących dowodach oraz relacjach osób postronnych, nawet jeśli część ich opowieści faktycznie budzi wątpliwości.


Lektura „Demonologów” być może jest miejscami nieco przeterminowana, miejscami naiwna, dziwnie w duchu new age, bo w końcu dotyczy przede wszystkim lat 70., niemniej – jest przerażająca. Oczywiście to jedynie kwestia wiary, ale mimo wszystko robi wrażenie ta opowieść o chaosie, niewyobrażalnym strachu i tragicznych w skutkach atakach na pozornie niewinnych ludzi. Staje się tym bardziej niepokojąca, jeśli wierzymy w Boga (obojętnie jakiego wyznania), jeśli wierzymy w sferę duchową i odwieczną walkę dobra i zła. Bo nawet jeśli przyjmowaliśmy istnienie demonów, diabłów, czy duchów za oczywiste, to mimo wszystko wspomnienia, czy wyznania Warrenów zdają się przenosić tę wiarę na o wiele wyższy, potworniejszy poziom. Nagle okazuje się, że sfera duchowa nie jest już czymś, co można ignorować, tylko jest nieodłącznym elementem ludzkiego istnienia. Czy tego chcemy, czy też nie.
Niewielu ludzi zdołało zgłębić w swoim życiu prawdziwą naturę świata, w którym żyjemy. Badanie i doświadczenie Warrenów przekonują nas, że gdzieś tam istnieje inny świat – domena istot nazywanych duchami, istotami niematerialnymi, które wiodą odrębny i niezależny od człowieka żywot. (…)
Wychodząc z takiego założenia, Warrenowie utrzymują, że otwarta postawa wobec duchowego wymiaru życia może przyczynić się do zwiększenia naszego zrozumienia świata, dzięki czemu zyskamy możliwość pełniejszego przeżycia danego nam czasu.


Olga Kowalska z WielkiBuk.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz