Nie wierzysz w duchy, demony, ani w
diabły? Nie wierzysz w odwieczne zło, które czai się w cieniu, czujnie
obserwuje i kusi naiwnych? Nie wierzysz, że istnieją siły, które w jednej
chwili mogą przeniknąć do naszego świata niezauważenie, mogą omotać czyjeś
serce i przejąć jego ciało? Nic
nie szkodzi, bo wcale nie trzeba patrzeć w otchłań, wcale nie trzeba spoglądać
w tę ciemność, ten mrok, te głębiny, by one patrzyły na Ciebie. Tak, na Ciebie,
drogi Czytelniku. I być może parskniesz teraz z pogardą, szepniesz do siebie
„co za bzdura!”, klikniesz dalej i zapomnisz o wszystkim, ale to nie zmieni
faktu, że gdzieś po drugiej stronie lustra, gdzieś obok, gdzie nie dosięga
światło dnia, coś zachichocze złowieszczo, odparsknie złośliwie i ruszy na
łowy, szukając kolejnej ofiary.
W ten właśnie drugi świat wierzyła
para najsłynniejszych współczesnych demonologów, niezwykły duet, który
połączyło duchowe braterstwo, tropiciele zjawisk nadprzyrodzonych, zwalczający
odwieczne zło. Przed Wami „Ed i Lorraine Warren. Demonolodzy” i ich historia
spisana przed Geralda Brittle.
Któż z nas, maniaków grozy, nie zna opowieści o horrorze z Amityville? Któż
z nas nie słyszał o nawiedzonej lalce zwanej Annabelle, która niemal zniszczyła
życie trojga młodych ludzi? Komu z nas wciąż jeszcze obca jest historia
poltergeista z Enfield? To nazwy, imiona, miejsca, które owładnęły współczesną
popkulturę grozy, które wskrzesiło kino, a które łatwo wpadają w ucho i kuszą,
by poznać ich prawdziwą historię. Jeśli sprawdzimy te hasła, to niemal pierwszym
powiązaniem będą oni – Ed i Lorraine Warren. On był jedynym świeckim
demonologiem uznanym przez Watykan, ona posiada pewne niezwykłe zdolności,
dzięki którym potrafi wyczuwać obecność z innego wymiaru. Wielu uznaje tę parę
za oszustów, spryciarzy, którzy w erze największego duchowego upadku Stanów
Zjednoczonych postanowili zarobić na ludzkim strachu, ale jedno w tym jest
pewne – z ich doświadczenia korzystał oficjalnie Kościół Katolicki w Stanach
Zjednoczonych, a dowody ich działalności intrygują także dzisiaj.
Gerard Brittle już w 1980 roku (to oficjalna data wydania „Demonologów”)
zdecydował się przybliżyć tę parę i zdarzenia, których byli świadkami przede
wszystkim w połowie i pod koniec lat siedemdziesiątych, kiedy zapotrzebowanie
na ich usługi były największe. Cytuje długie rozmowy z Warrenami, słucha, jak
opisują rzeczywiste zdarzenia, autentyczne przypadki, historie zwyczajnych
ludzi w rozpaczy, których świadkami nie byli wyłącznie oni, czy ofiary
duchowego wymiaru, ale także oficjalni obserwatorzy kościoła, duchowni oraz
egzorcyści. Warrenowie jawią się tutaj jako ludzie wielkiej wiary, dobrotliwi,
o otwartych umysłach i sercach. Trudno zarzucić im kłamstwo, trudno mówić o
oszustwach przy tylu przekonujących dowodach oraz relacjach osób postronnych,
nawet jeśli część ich opowieści faktycznie budzi wątpliwości.
Lektura „Demonologów” być może jest
miejscami nieco przeterminowana, miejscami naiwna, dziwnie w duchu new age, bo
w końcu dotyczy przede wszystkim lat 70., niemniej – jest przerażająca. Oczywiście to jedynie kwestia wiary, ale mimo
wszystko robi wrażenie ta opowieść o chaosie, niewyobrażalnym strachu i
tragicznych w skutkach atakach na pozornie niewinnych ludzi. Staje się tym
bardziej niepokojąca, jeśli wierzymy w Boga (obojętnie jakiego wyznania), jeśli
wierzymy w sferę duchową i odwieczną walkę dobra i zła. Bo nawet jeśli
przyjmowaliśmy istnienie demonów, diabłów, czy duchów za oczywiste, to mimo
wszystko wspomnienia, czy wyznania Warrenów zdają się przenosić tę wiarę na o
wiele wyższy, potworniejszy poziom. Nagle okazuje się, że sfera duchowa nie
jest już czymś, co można ignorować, tylko jest nieodłącznym elementem ludzkiego
istnienia. Czy tego chcemy, czy też nie.
Niewielu ludzi zdołało zgłębić w swoim życiu
prawdziwą naturę świata, w którym żyjemy. Badanie i doświadczenie Warrenów
przekonują nas, że gdzieś tam istnieje inny świat – domena istot nazywanych
duchami, istotami niematerialnymi, które wiodą odrębny i niezależny od
człowieka żywot. (…)
Wychodząc z takiego założenia, Warrenowie utrzymują, że otwarta postawa wobec duchowego wymiaru życia może przyczynić się do zwiększenia naszego zrozumienia świata, dzięki czemu zyskamy możliwość pełniejszego przeżycia danego nam czasu.
Wychodząc z takiego założenia, Warrenowie utrzymują, że otwarta postawa wobec duchowego wymiaru życia może przyczynić się do zwiększenia naszego zrozumienia świata, dzięki czemu zyskamy możliwość pełniejszego przeżycia danego nam czasu.
Olga Kowalska z
WielkiBuk.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz