"(...)
We wsi zaczęły wyć psy. Najpierw te na podwórzu, potem pozostałe. Tutaj prawie
w każdym obejściu był psy, a teraz jakby wszystkie obudziły się w tej samej
chwili. (...)Rozpisane na wiele głosów ujadanie i wycie rosło z każdą chwilą.
Obejmowało stopniowo całą wieś jak pożar. Przypominało wiadomość, którą jeden
pies przekazuje drugiemu, prastarą pieśń o strachu i trwodze. Musiało się stać
coś, co nigdy nie powinno się wydarzyć."
Tak
mniej więcej zaczyna się "Wioska morderców" Elisabeth Herrmann. Jeżeli
już sam tytuł w towarzystwie powyższego cytatu przyprawił Cię o ciarki, to radzę
zaprzyjaźnić się z tym uczuciem - podczas lektury "Wioski" nie opuści
Cię na krok!
W
berlińskim ogrodzie zoologicznym dochodzi do makabrycznej zbrodni. Na miejscu zdarzenia
posterunkowa Sanela Beara zastaje grupę
rozkrzyczanych przedszkolaków, których próbuje poskromić zdenerwowana
przedszkolanka oraz tłum gapiów robiących zdjęcia scenie zbrodni. Kilka dni
później media opisują okoliczności zdarzenia i ujawniają nazwisko kobiety
podejrzanej o popełnienie przestępstwa. Charlie Rubin przyznaje się do winy.
Sanela jednak ma wątpliwości i rozpoczyna własne dochodzenie w tej sprawie.
Dwaj
psychologowie - profesor Brock i jego młody podopieczny Jeremy Saaler przygotowują
opinię na temat poczytalności Charlie Rubin i podejrzewają, że zabójstwo ma coś
wspólnego z dzieciństwem podejrzanej. Mowa o Wendisch Bruch, małej wiosce,
gdzie nie ma już ani jednego mężczyzny… I tylko psy szczekają tak jak przed
laty, zwiastując swoim ujadaniem nadchodzące nieszczęście.
Elizabeth
Herrmann zabiera nas w podróż do jądra ciemności – w głąb psychopatycznego
umysłu zawładniętego pragnieniem zemsty.
Jej książka to opowieść o zmaganiu się z własnymi demonami. O tym jak wielkie
piętno mogą wycisnąć na nas wydarzenia z dzieciństwa, o stygmatach, jakimi
piętnuje nas atmosfera rodzinnego domu. To mroczny thriller psychologiczny z
rozbudowanym wątkiem obyczajowym, który absorbuje czytelnika na amen!
Miałam
ciarki. Za rogiem każdego rozdziału „Wioski morderców”czają się nowe,
niespodziewane fakty. Kolejne akapity naładowane są coraz silniejszymi emocjami
bohaterów. Strachem, bezradnością, dezorientacją. I te emocje z kart książki
przeszły na mnie, na czytelnika. Jeśli zaś chodzi o budowanie napięcia –
autorka osiągnęła w tym poziom mistrzowski! Jest również mistrzynią w
zasiewaniu wątpliwości, wywodzeniu czytelnika w pole i wprawianiu w osłupienie. Poszlak
jest mnóstwo, ale żadna z nich nie prowadzi nas do odpowiedzi. Fabuła „Wioski
morderców” skrojona jest u najlepszego krawca!
Siłą
„Wioski morderców” jest również wyrazistość jej bohaterów. Charyzmatyczna
policjantka Beara wiedzie prym w tej opowieści. Postaci młodego psychologa
Jeremy Saalera, komisarza Gehringa i przede wszystkim niejednoznacznie mrocznej
Charlie Rubin są napisane z precyzją rzemieślnika. Z częścią z nich będziemy mieli okazję się
zaprzyjaźnić, ponieważ, jak zapowiada wydawca, jest to pierwsza część cyklu
przygód Sanaeli Beary. Z niecierpliwością czekam na kolejne!
Katarzyna Hardej
Elisabeth Herrmann " Wioska morderców"
Wydawnictwo Prószyński i S-ka
2016 rok
Po takiej rekomendacji chyba nikt już nie będzie miał wątpliwości co do jakości lektury! Świetnie napisana recenzja!
OdpowiedzUsuńTak opisałeś, że muszę i ja
OdpowiedzUsuń