Tony Parsons to znany brytyjski autor powieści obyczajowych,
skierowanych raczej do kobiet. Książki takie jak „Mężczyzna i chłopiec” czy
„Mężczyzna i żona” długo królowały na listach bestsellerów, jednak teraz
przyszła pora na zmiany. Pisarz postanowił spróbować swoich sił w nowym gatunku
– krwistym thrillerze. Jego debiut w tej dziedzinie otwiera serię przygód
detektywa Maxa Wolfe’a i mógłby z powodzeniem stać się scenariuszem świetnego
filmu.
Od razu mówię – nie liczcie na oryginalność, bo to nie ona
jest tutaj najważniejsza. U podstaw najlepszych historii często leży bowiem
sztampa, grunt aby umieć ją sprzedać. Parsons to potrafi i chociaż mamy tu
nieuchwytnego mordercę, który podcina gardła z pozoru przypadkowym ofiarom,
oraz tajemnicę z przeszłości, wokół której kręci się cała oś fabularna, a także
bohatera po przejściach, samotnie wychowującego małą córeczkę, całość jest
wyjątkowo wciągająca. Co więcej, Styl Parsonsa czyni Krwawą wyliczankę jedną z
najlepszych książek, jakie ostatnio przeczytałem.
Już pierwsze dwa rozdziały wgniatają w fotel: mamy obrazowy
opis napaści i gwałtu na młodej
dziewczynie, by zaraz potem poznać głównego
bohatera w bardzo ekscytujących okolicznościach. Okazuje się, że Parsons to
mistrz suspensu – wprowadzając Wolfe’a nie tylko trzyma czytelników na krawędzi
fotela, ale i umiejętnie steruje ich emocjami. Dawkując informacje, buduje
olbrzymie napięcie, a zabieg ten przecież nie zawsze się udaje, nawet weteranom
gatunku. Autor wykorzystuje swoje doświadczenie, zdobyte przy tworzeniu
dramatów obyczajowych i skutecznie przenosi je na nowy gatunek.
To właśnie umiejętność konstruowania wiarygodnych bohaterów
sprawia, że Krwawa wyliczanka jest tak dobra. Max Wolfe to postać
wielopoziomowa, gorzka i cyniczna, ale jednocześnie sympatyczna i nie
pozbawiona słabości. Wolfe’a nie sposób nie lubić, niezależnie czy akurat
zajmuje się swoją pięcioletnią córeczką, wychodzi na spacer z psem czy tropi
brutalnego mordercę, dokonującego krwawych mordów.
W książce Parsonsa można znaleźć wszystko, czego szukam w
dobrej literaturze rozrywkowej: porywający styl, tajemnicę, emocje. Mamy też
różnicę klas społecznych, mamy wykorzystanie nowych mediów, humor i romans.
Tempo lekturze nadają krótkie i przeważnie ciekawie zakończone rozdziały, które
praktycznie nie pozwalają oderwać się od książki. Nie mogę doczekać się
kolejnego spotkania z bohaterem cyklu w tomie zatytułowanym „The Slaughter
Man”. Mam nadzieję, że szybko zobaczymy go w Polsce. A co do ostatniego zdania
pierwszego akapitu, zdanie podtrzymuję: z Krwawej wyliczanki byłby świetny film,
nawet nad scenariuszem nie trzeba byłoby specjalnie pracować. Filmowcy, nie
spuszczajcie tej książki z celownika.
Tony Parsons
"Krwawa wyliczanka"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz