Dzięki wydawnictwu Okami, po raz
drugi powracamy do barwnego, choć bezwzględnego świata baśni braci Grimm i
przyglądamy się naszej rzeczywistości przez pryzmat kolejnej doskonale nam
znanej historii. Zostajemy bowiem wciągnięci w wir „Kopciuszka”, który przecież
nie powinien nas zaskoczyć. A może jednak? Przyznajcie się, kto z Was
kiedykolwiek zainteresował się prawdziwą wersją tej baśni? Cóż, bez względu na
odpowiedź, teraz macie okazję ją sobie przypomnieć lub poznać na nowo.
Rozpoczynająca studia Cindy marzy
o nowym początku i lepszym życiu. Jak wiele dziewcząt w jej wieku, pragnie
dołączyć do prestiżowego bractwa ślicznotek i uparcie stara się przekonać samą
siebie, że ma szanse sięgnąć po marzenia. Niestety, jej z trudem wypracowany
entuzjazm zostaje szybko zrównany z ziemią, a zrozpaczona dziewczyna raczej
przypadkowo trafia na wykład poświęcony baśni o Kopciuszku – dręczonej przez
macochę i przyrodnie siostry dziewczynie, która z pomocą „matki chrzestnej”
odbija się od dna sięgając gwiazd.
Tym, co niewątpliwie rzuca się w
oczy przy okazji drugiego zeszytu „Grimm Fairy Tales” jest zdecydowanie większa
brutalność przedstawianej nam historii. Naszą przygodę z tą serią drobnych
komiksów rozpoczęliśmy raczej łagodnie, jako że „Czerwony
Kapturek” kręcił się
wokół tematu pożądania oraz oceniania innych po wyglądzie. „Kopciuszek” sięga
zdecydowanie głębiej w ludzką duszę i wydobywa z niej to, co najgorsze.
Trzymając się pierwotnej wersji prezentowanej baśni, autorzy zdołali ukazać nam
mrok kryjący się w sercu nawet najprostszej i najbardziej niepozornej osoby.
Krótko mówiąc, w tej części poleje się krew i tym razem nie będzie ona
uzasadniona potrzebą samoobrony.
Wbrew temu, co możemy sądzić o
postaci Kopciuszka, komiks przedstawia nam dziewczynę niewątpliwie silną,
zdecydowaną i gotową dążyć do spełnienia swoich marzeń po trupach – w tym
wypadku dosłownie. Zahartowana przez cierpienie, ból i strach młoda kobieta
godzi się ze swoim losem do czasu, kiedy dostrzega szansę na wyrwanie się z
bagna codzienności. Nie ma znaczenia do kogo należy wyciągnięta do niej pomocna
dłoń, nie liczy się cena, jaką należy zapłacić za spełnienie marzeń. Kopciuszek
skupia się na celu, który chce osiągnąć i tylko on się liczy. Tę bohaterkę
możemy więc z powodzeniem określić jednym zaledwie słowem: „pragnienie”.
Właśnie to jest niezwykle istotne w odniesieniu do naszej codzienności,
ponieważ żyjemy w świecie, w którym każdy czegoś pragnie, każdy komuś czegoś
zazdrości, każdy chciałby mieć swój „happy end”. Wszystko ma jednak swoją cenę.
Pytanie, czy podobnie jak Kopciuszek jesteśmy w stanie ją zapłacić bez
mrugnięcia okiem.
Spójrzmy prawdzie w oczy,
historia Kopciuszka, którą znamy z opowiadań oraz disneyowskiej animacji
przedstawia nam dobrą, kochającą, ale nieszczęśliwą dziewczynę, której
niewątpliwa uroda jest bezustannie zagłuszana przez trudy codzienności. Szansa
na odmianę losu i szczęście zostaje jej odebrana przez ludzką zawiść i
ograniczoną więzami krwi miłość. Wśród ciemności pojawia się jednak jasne,
ciepłe światełko nadziei. Jeśli taką wersję opowieści porównalibyśmy do
świetlistego, pięknego zamku, „Grimm Fairy Tales” jest mroczną, zimną budowlą
pełną robali, pod którą ciągną się lochy. Komiksowy Kopciuszek jest bowiem
osobą bezwzględną, mściwą, nieznającą litości. Dziewczyna nie pragnie tylko
swojego szczęścia, ale odczuwa także potrzebę zemsty na tych, którzy przez lata
traktowali ją jak gorszą od siebie, którzy nią pomiatali. Tym samym, zatraca
duszę, sprzedaje ją „matce chrzestnej” i nie ogląda się za siebie. To niewątpliwie
bardzo mocny przekaz, który może dotrzeć do czytelnika i zmusić do refleksji
nad sobą i swoim postępowaniem. W końcu baśnie, jak to baśnie, muszą mieć
motto.
Podsumowując, drugi zeszyt „Grimm
Fairy Tales” zdołał zmieścić na zaledwie 22 stronach komiksu jeszcze więcej niż
część poprzednia. Przedstawiona nam baśń jest bez wątpienia mroczna i
niepokojąca, a więc dokładnie taka, jaką być powinna. Co więcej, niesie ze sobą
bardzo mocne przesłanie, które może poruszyć wrażliwego czytelnika. Możecie mi
wierzyć, ta seria potrafi wciągnąć.
Karolina Cebula
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz