Stefan Darda – Zabij mnie, tato.
Jakiś czas temu przeczytałam, że Stefan Darda to „polski
Stephen King”. Przyznaję, że nigdy nie lubiłam porównywania naszych autorów z
pisarzami znanymi na całym świecie. Tym bardziej że nazwisko Kinga stało się
wzorem niedoścignionym, takim lepem na
muchy, do którego wielu stara się doczepić rodzimego pisarza. Jednak w tym
przypadku nie mogę się nie zgodzić.
Jestem wielką fanką Stefana Dardy od czasu, gdy pierwszy raz
przeczytałam „Dom na wyrębach”, uwiódł mnie swoim warsztatem, klimatem snutych
opowieści i świetnymi pomysłami. Przeczytałam wszystkie jego książki i wciąż
czekam na kolejne. Nie przeszkadza mi to, że powoli odchodzi od typowej
literatury grozy, bo przecież „Opowiem ci mroczną historię” i „Zabij mnie,
tato” to ewidentny ukłon w stronę powieści kryminalnej czy thrillera.
Jak sobie poradził w tym klimacie?
Rewelacyjnie.
Rok 2015, centralna Polska. Trzynastoletnia Wiktoria wraz z
dwiema młodszymi siostrami wraca ze szkoły. Dwieście metrów od domu spotyka
znajomych, dziewczynki idą dalej same, lecz nie docierają do celu. Niedługo
potem przyjaciel zrozpaczonej rodziny, emerytowany policjant, korzystając z
nieformalnych informacji, dowiaduje się, że zwolniony z więzienia
psychopatyczny zabójca zniknął i nie wiadomo, gdzie przebywa. Ani „ustawa o
bestiach”, ani dyskretna obserwacja policji nie okazały się skuteczne. Kolejne
zdarzenia świadczą o tym, że te dwie sprawy mogą się ze sobą łączyć.
nota wydawnictwa.
Już sam tytuł sprawił, że chciałam przeczytać tę książkę.
Jest mocny, prowokujący i zarazem… przeraźliwie smutny. Zawsze oddziałuje na
nas mocno wszelkie zło, tragedia czy nieszczęścia, które dotyczą dzieci. Tutaj
przekaz jest potwornie silny.
Uwagę przykuwa również świetna okładka – kolejny rewelacyjny
projekt Darka Kocurka. Zresztą obaj panowie współpracują już ze sobą od dawna.
Całą historię opowiada główny bohater i robi to w cudownie
tajemniczy sposób. Podczas czytania i pochłaniania kolejnych stron cały czas
towarzyszyło mi ogromne napięcie, bardzo intensywnie docierały do mnie
wszystkie emocje, które były udziałem bohaterów, ich dylematy i problemy – tak
dobrze nam znane z codziennego życia.
Stefan Darda wspaniale osadził fabułę w realiach małej
miejscowości. Akcja powieści dzieje się w czasach współczesnych. Odrysowanie
mocnej, realnej codzienności jest jednym z większych atutów powieści Dardy.
Bohaterami są zwyczajni ludzie, z którymi możemy się utożsamiać. Możemy ich
polubić lub nie, tak jak w naszym normalnym życiu.
Książka wywołała we mnie całą gamę uczuć i emocji. Są w niej
nadzieja, miłość, przyjaźń, ale też bezradność, żal i cierpienie. Darda w
prosty, ale jakże dosadny sposób obnaża naszą ludzką naturę i to, w jaki sposób
reagujemy, gdy dane wydarzenie dotyczy nas bezpośrednio. Jako przykład służy tu
postać głównego bohatera – Zdzicha, który, pracując jako policjant, zdążył
zobojętnieć na wiele okropnych rzeczy. Jednak całkiem inną reakcję niż
obojętność wywołuje w nim fakt, że nieszczęście dotyka bliskich mu osób.
Właśnie w taki sposób Darda skłania nas do refleksji nad
życiem, nad kruchością szczęścia, które jest dla nas tak oczywiste.
Jest to opowieść o tym, że tak naprawdę nic nie trwa
wiecznie i niczego nigdy nie da się przewidzieć. Niby nic w tym odkrywczego,
ale autor ukazuje nam to z całkiem innej perspektywy.
Podsumowując, „Zabij mnie, tato” to kolejna rewelacyjna
pozycja do przeczytania. Polecam ją wrażliwym osobom, które w książce szukają
większych doznań niż tylko sensacja i zbrodnia.
Konkretnie, mocno, intensywnie – tak właśnie pisze Stefan
Darda.
Beata Sokołowska
Stefan Darda - "Zabij mnie, tato".
Wydawnictwa Videograf 2015 r.
Beata Sokołowska
Stefan Darda - "Zabij mnie, tato".
Wydawnictwa Videograf 2015 r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz