czwartek, 7 kwietnia 2016

Peter James - Dom na wzgórzu.

Przeprowadzka z centrum Brighton na prowincję, to poważne przedsięwzięcie i wyzwanie dla trzyosobowej rodziny. Jednak Cold Hill House – ogromna, zrujnowana, georgiańska posiadłość budzi w Olliem niesamowitą ekscytację. Jeszcze nie wie, czy podoła finansowo temu wyzwaniu, ale od dziecka marzył o tym, by zamieszkać na wsi, a rezydencja wydaje mu się idealnym miejscem dla kochającej kontakt z naturą córki. Posiadłość jest inwestycją, która ma generować zyski i być bazą dla jego nowej firmy projektującej strony internetowe. Jego żona, Caro, podchodzi do tego mniej optymistycznie, a dwunastoletnia Jade nie jest zadowolona z rozstania z przyjaciółmi.
Już po kilku dniach od przeprowadzki, staje się jasne, że Harcourtowie nie są jedynymi mieszkańcami Cold Hill House. Gdy dom zwraca się przeciwko nim, nie pozostaje im nic innego, jak pogrążyć się w jego mrocznej historii...

„Dom na wzgórzu” Petera Jamesa to typowa powieść ghost story i proszę nie sugerować się opisem na stronie wydawcy, że jest połączeniem kryminału i powieści o duchach.
Gdy tylko zobaczyłem zapowiedź powieści, to odliczałem dni do premiery. Dlaczego? Powód jest prosty. Na rynku bardzo trudno o tego typu historie. Gdy się zastanowię, to ostatnią jaką czytałem był „Nawiedzony” Jamesa Herberta i to dobrych dwadzieścia lat temu. Tak, trudno w to uwierzyć. Oczywiście różne wydawnictwa raczyły nas klasycznymi opowieściami o duchach, lecz zazwyczaj były to wznowienia wydanych już kiedyś opowiadań i powieści klasyków gatunku. Typowego ghost story, napisanego przez współczesnego autora jakoś nie mogę sobie przypomnieć.

Pisząc „typowego” mam na myśli schematyczną  i niemal przewidywalną fabułę. Wiadomo, że będą duchy, ukazujące się chwilowo postaci, przesuwające się przedmioty, stukania i inne dziwne odgłosy. Większość tych zdarzeń będzie działa się w nocy, gdy domownicy ułożą się do snu.
Obrazy te są znane nie tylko z literatury, ale przede wszystkim z kina i tak często wykorzystywane przez lata. Chciałoby się więc powiedzieć, że nic nowego Peter James nie dorzucił od siebie. I tutaj nic bardziej mylnego, ponieważ niektóre wykorzystane przez autora pomysły są zaskakujące i powodują, że zaczynamy powoli nasłuchiwać odgłosów domu.
Jedną z największych zalet „Domu na wzgórzu” jest zbudowanie klimatu  bez użycia drastycznych scen. Samych projekcji zagubionych dusz w powieści mamy sporo, co chwila ich ukazywanie się wpływa na zachowanie domowników. Już od samego początku, w pierwszym rozdziale, jakby wprowadzającym do książki autor raczy nas dość makabrycznym przypadkiem. Powiem szczerze, że pierwsza scena, właśnie ze względu na brak użycia charakterystycznych dla horroru bogatych opisów, rozdzierania, miażdżenia ciał i tryskającej wokół krwi, może wprowadzić w zakłopotanie czytelnika, który nastawił się na filmowe ghost story znane z wielu amerykańskich filmów, gdzie często finał sceny kończy się dość makabrycznie. Właśnie to pominięcie przez Jamesa agresywnych scen w opisach jest jednym z głównych plusów powieści. Autor udowadnia, że klimat powoli wdzierającego się w dusze i rozum nowych mieszkańców Cold Hill House szaleństwa można osiągnąć innymi środkami, niż hektolitry posoki. Gdy już uświadomimy sobie, że nie będziemy raczeni  tego typu krwawymi opisami strony kartkują się niemal same i książka wciąga nas coraz bardziej. Rozdziały nie są rozbudowane, historia toczy się szybko i płynnie. Oczywiście wprawiony w horrorowych "bojach" czytelnik może odnieść wrażenie, że nic go już nie zaskoczy. Pomimo, że akcja książki dzieje się we współczesnych czasach, gdzie normą są wszelkie zdobycze nauki: laptopy, smartfony i internet, to nie traci ona specyficznego klimatu tego typu historii.
Nie mam zamiaru zdradzać zakończenia, jednak spodziewałem się zupełnie innego finału i tutaj Peter James wykonał świetną robotę. Wszystko nie jest więc tak oczywiste.
„Dom na wzgórzu” polecam wszystkim spragnionym dobrej powieści grozy i pomimo, że Peter James nie dokonuje jakiegoś przełomu w gatunku, to ze względu na wspomniany deficyt tego typu powieści, warto po nią sięgnąć.
Dodatkowym atutem książki jest klimatyczna grafika znajdująca się na okładce, idealnie komponująca się z treścią.

Polecam.

Peter James
"Dom na wzgórzu"
Wydawnictwo Albatros 2016

1 komentarz: