W huku gromów i przy wtórze szkwału ważą się losy
królestw po obu stronach Martwej Ziemi.
Arthornowi udaje się uciec z zamku opanowanego przez
zdrajców, lecz najgorsze dopiero przed nim. Wkrótce znów wyruszy ku Martwicy,
tym razem bez przygotowania drużyny i wbrew własnej woli. Jednocześnie stary
Garhard stara się opanować sytuację w Wondettel. To zadanie tym trudniejsze, że
lord Auriss nie powiedział jeszcze ostatniego słowa – podobnie jak wysłannicy
sił potężniejszych, niż przeczuwają najwięksi mędrcy. Impas, jak się wydaje,
może przełamać tylko obecność księżniczki Azure, która jednak przepadła bez
wieści. Co zrobi Arthorn, gdy ją odnajdzie? Czy zdoła nakłonić ją do powrotu?
Ile zdecyduje się poświęcić dla królestwa?
Mroczny cień Nife pochłania bezkresne stepy, czyha
na sielskie Asnal Talath, sięga podziemnych Serc Dwargów i snuje się po pokładzie
latającego okrętu. Wolno podąża ku granicy, za którą śpi niespokojne Wondettel.
lubimyczytac.pl
O świetnych powieściach nie ma co się za dużo
rozpisywać, po prostu trzeba je przeczytać i do tego bardzo Was namawiam. Jacek
Łukawski powraca z drugim tomem Krainy Martwej Ziemi. Jeżeli ktoś przeczytał „Krew
i stal”, to zapewne bez wahania sięgnie i po „Grom i szkwał”.
Drugi tom trylogii (?) jest ścisłą kontynuacją
przygód bohaterów, którzy przeżyli wyprawę do tytułowych Martwych Ziem, więc raczej
nie zalecam rozpoczęcie przygody z fantastycznym światem Łukawskiego od właśnie
tego tomu. Jeżeli kogoś zainteresuje omawiany tytuł, to obowiązkowo należy zaopatrzyć
się w pierwszy tom. I chyba w sumie to jest jedyny mankament „Gromu i szkwału”.
Nic nie poradzimy, trzeba czytać od początku. Jednak nie jest to jakieś czasochłonne
wyzwanie, ponieważ prozę Łukawskiego czyta się szybko, przyjemnie i nie
ukrywam,że z fascynacją.
Autorowi udało się zachować dynamikę akcji, co
jest niewątpliwie jednym z głównych atutów powieści. Ponadto płynność narracji,
świetne opisy bitewne, naturalny język i bogactwo świata, który przemierzamy
wraz z bohaterami, powoduje, że spokojnie mogę postawić Łukawskiego obok moich
ulubionych rodzimych, jaki i zagranicznych autorów piszących fantasy. Jednak
jak podkreślałem w recenzji pierwszego tomu – to fantasy nie zmanierowane i przesłodzone
rodem np. z Dragon Lance. To powieść, w której bardziej czuć ducha średniowiecza,
niż magiczność wielu wykreowanych przez klasyków tej literatury światów.
Chciałoby się powiedzieć, że to męska, twarda, sroga i często brutalna
literatura, choć w Gromie jedną z głównych bohaterek jest kobieta (śmiech). Jacek Łukawski konsekwentnie – i bardzo
dobrze! – nadal uwodzi nas światem starosłowiańskich wierzeń i bez wahania
sięga po coraz to nowe postaci z panteonu polskich wierzeń ludowych. Ja
uwielbiam, gdy na kartach powieści przewijają się Rusałki, Wiły i wszelkie czarty,
które nadają specyficznego smaczku fabule.
"Grom i szkwał" to bardzo dobra powieść, która niczym nie odbiega od najpopularniejszych cykli fantasy, zaś Jacek Łukawski wyrasta na pierwszoligowego polskiego autora. Czekam na kolejny tom i kolejne powieści autora.
Jacek Łukawski
"Grom i szkwał."
cykl: Kraina Martwej Ziemi
Wydawnictwo SQN 2017
Kontynuacje mają to do siebie, że muszą przynajmniej dorównać części pierwszej, a Jacek Łukawski sam sobie postawił niełatwe zadanie. Jednak książka przerosła nasze oczekiwania i okazała się fascynująca przygodą, od której trudno się oderwać. Czekamy na jeszcze! ;) Świetna recenzja!
OdpowiedzUsuń