Kwietniowy
czwartek, późny wieczór, zaczynam czytać książkę zachwalaną przez Wojtka
Chmielarza „Oszpicyn” Krzysztofa A. Zajsa. Dochodzi godzina dwudziesta druga,
zerkam na zegarek, jeszcze chwila, jutro trzeba rano wstać. Ponownie patrzę na
elektroniczny wyświetlacz, dochodzi dwudziesta czwarta. Gdzie ten czas tak
pędzi? Czytam dalej, tylko przez chwilę przebiega mi po głowie myśl, że jutro
ciężki dzień. Druga w nocy, na siłę kładę się spać, z niechęcią odkładam
książkę, zamykam oczy, jednak postaci i wydarzenia z kart powieści krążą mi
przed oczami. Jak trudno jest zasnąć.
Nie
często się zdarza, abym pomimo zmęczenia nie chciałem odłożyć czytanej lektury, a
gdy to się stanie, to aby nadal „żyła” w mojej głowie. Co jest w niej takiego,
że pochłonęła mnie całkowicie?
Seria śmiertelnych wypadków,
których sprawcami są dzieci, układa się w tajemniczy wzór. Miasto nawiedza
plaga szczurów. W kilku miejscach odbywają się gorączkowe poszukiwania
zakopanego skarbu. Plotki o ukrytym złocie wzbudzają chorobliwą rywalizację.
Wydaje się, jakby w to miejsce powróciły dawno uśpione demony…
Kiedy Wojtek, dociekliwy
dziennikarz, rozpoczyna własne śledztwo, natyka się na mur milczenia. „Wszystko
się łączy…”, szepcze matka Wojtka i nie chce powiedzieć nic więcej. W mieście
rośnie zamęt i wzajemna agresja, których ponure przyczyny tkwią w wojennej
przeszłości.
" Oszpicyn" to mroczny thriller
opowiadający o świecie, w którym nic nie jest oczywiste, gdzie przyjaciel może
okazać się najzacieklejszym wrogiem i gdzie za zbrodnie dziadków płacą dzieci.
A za zbrodnie dzieci – rodzice. To świat, w którym nie ma niewinnych.
Oszpicyn – tak oświęcimscy Żydzi
nazywali swoje rodzinne miasto.
Zacząć
należy od tego, że dla mnie to nie jest thriller czy kryminał z elementami
niesamowitymi umieszczonymi w fabule, jak próbuje przekonać nas wydawca. To
typowy horror, w którym znajdziemy mroczne moce drzemiące nie tylko w ludziach,
ale i istotach nadprzyrodzonych. To niemal apokaliptyczna wizja inwazji
szczurów, które przecież każdemu czytelnikowi literackiej grozy, kojarzą się
obok czarnego kota czy kruka – z czystym złem. To historia, która rozgrywa się
oczywiście w realnym świecie, kilkanaście lat temu, jednak aura tajemniczości,
mroku i demonicznego zła wylewa się niemal z każdej kartki powieści. To książka,
w której ulicami chadzają nie tylko żywi. W końcu to powieść, gdzie zdawałoby
się niewinne istoty – dzieci, stają się demonami, niczym bohater filmowego
„Omena” czy kingowskie „Dzieci kukurydzy”.
Krzysztof A. Zajas napisał wspaniałą powieść z fenomenalnym
klimatem i dynamiczną, szybką akcją, która nie jest rozbita na kilka wątków.
Już od samego początku, niemal od pierwszej strony wir niesamowitości i
tajemnicy oplata czytelnika i nie chce uwolnić do końca. Z pewnością to jedna z
ciekawszych powieści grozy ostatnich lat. Wspaniała.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz