wtorek, 23 czerwca 2015

MAGISTERIUM. "Próba żelaza" Recenzja.

 ”Magisterium” to bardzo popularna za oceanem seria autorstwa Holly Black i Cassandry Clare. W dużym skrócie to opowieść o magii, czarach i walce dobra ze złem. Czytelnicy w USA doczekali się już pięciu części przygód Calla i jego przyjaciół. Na naszym rodzimym rynku wydawniczym za sprawą wydawnictwa Albatros, póki co, można sięgnąć po tom pierwszy. „Próba żelaza”, bo tej części mowa, to przede wszystkim porządna dawka niezwykle wciągającej fantastyki. Ale jest jeden minus – książka mocno przypomina historię Harrego Pottera. Z tego powodu czytelnikom zakochanym w kreacjach stworzonych przez J.K Rowling trudno będzie wgryźć się w tę opowieść, aby potem bez żadnych porównań, z dystansem i z przyjemnością oddać się lekturze.
Gdzie jesteśmy? Holly Black i Cassandra Clare zabierają swoich czytelników na wycieczkę do znanego już w literaturze miejsca – do szkoły magii. W szkole tej, zwanej Magisterium, mistrzowie uczą swoich podopiecznych panować nad magią żywiołów, w tym. m.in. nad magią chaosu. Do Magisterium trafia główny bohater opowieści Call. Chłopak wychowywany był dotąd przez ojca, który po stracie żony postanowił zapomnieć o magii. Ignorował to, że Call z dnia na dzień odkrywał w sobie zdolności magiczne. Szybko okazało się jednak, że przed mocą czarów nie ma ucieczki. Call został wezwany na egzamin do Magistrerium i niespodziewanie został wciągnięty na listę uczniów.

W szkole Call zaprzyjaźnia się z Aaronem i Tamarą. Przygody właśnie tej trójki będzie mógł śledzić czytelnik, który zdecyduje się sięgnąć po „Próbę żelaza”. Z czasem okaże się, że pod pewnym względem dzieciaki są bardzo wyjątkowymi uczniami. Call dowie się również, w jakich okolicznościach przyszło zginąć jego matce. Nie zdradzając za bardzo fabuły, niejako na zachętę dodam, że ta niezbyt obszerna książka pełna jest niespodzianek. Na początku całkiem zabawna opowieść przeobraża się w mroczną i naszpikowaną zaskakującymi momentami historię. Plusem jest również to, że całość czyta się wyjątkowo lekko. Książkę można pochłonąć dosłownie w jeden wieczór.
Jak bardzo historia Calla przypomina przygody Harrego Pottera? Cóż. Początkowo bardzo. Poznając klimat „Próby żelaza”, można odnieść wrażenie, że gdzieś się już to wszystko czytało. Na szczęście taki stan nie trwa zbyt długo. Z każdą kolejną stroną przybywa różnic pomiędzy obu seriami. W końcu czytelnik możne „odetchnąć” od porównań i powiedzieć, że ma przed sobą zupełnie nową, oryginalną – i co by nie mówić – całkiem wciągającą powieść. Warto zaznaczyć, że kreacja bohaterów ma tu swój unikalny charakter. Na pierwszy rzut oka może się ona wydać dosyć tendencyjna bądź stereotypowa (przykładów okaleczonych lub niepełnosprawnych dzieciaków, które w świecie fantastyki odkrywają siebie na nowo jest w literaturze mnóstwo). Z czasem jednak, gdy już czytelnik da się ponieść powieści i popuści wodze wyobraźni, wszystko – magia, tajemnice, nierealistyczne miejsca, walka z Wrogiem Śmierci, a do tego przyjacielskie relacje głównych bohaterów zaczynają ze sobą świetnie współgrać. I jeszcze zakończenie. Choć lekko przewidywalne, nie pozostawia czytelnika z wrażeniem niedosytu. TAK podana puenta na pewno usatysfakcjonuje wszystkich, którzy zechcą zapoznać się z kontynuacją historii, jak również tych, którzy na tomie pierwszym zakończą swoją przygodę z „Magisterium”.
Na koniec jeszcze kilka słów o tym, dla kogo jest ta książka. Faktycznie, w założeniu miała być to powieść przeznaczona dla młodego czytelnika. I pewnie do niejednej takiej młodej osoby książka trafi. Ale zachęcam, by „Próbę żelaza” – tak jak Call – przeszedł i poznał każdy, komu nieobcy jest świat fantastycznych stworów, czarów i niesamowitych wydarzeń. Czytelnikom, których książka już wciągnie, pozostaje tylko nadzieja, że wydawca nie pozwoli im zbyt długo czekać na kolejne tomy serii.
Magdalena Sz.

Wydawnictwo Albatros 2015






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz