niedziela, 19 czerwca 2016

Tokyo Ghoul #1 - Recenzja.


"Tokyo Ghoul” to jedna z najpopularniejszych, a zarazem najlepiej sprzedających się mang na polskim rynku. To na pewno nie małe osiągnięcie, biorąc pod uwagę, że przeznaczona jest dla czytelników powyżej szesnastego roku życia. A może właśnie temu zawdzięcza tak dobre wyniki. Czytelnik jeszcze przed rozpoczęciem lektury oczekuje  od tego tytułu czegoś poważniejszego, mocniejszego, wartego uwagi. Czy słusznie?

Chociaż w Tokio coraz częściej słychać o makabrycznych morderstwach, których sprawcami są ghule, nie każdy wierzy w ich istnienie. Ken Kaneki niewątpliwie należy do osób podchodzących do tematu dosyć sceptycznie i nie sposób się temu dziwić. Jest pierwszorocznym studentem, którego świat stanowią książki oraz pewna urocza nieznajoma. Zwyczajne życie chłopaka zmienia się jednak diametralnie, kiedy szczęśliwym zbiegiem okoliczności umawia się na randkę z obiektem swoich westchnień. Niestety, okazuje się, że ani szczęście, ani przypadek nie mają z tym wszystkim nic wspólnego. Kaneki wpada w łapy ghula, a cudem ocalone życie okazuje się początkiem prawdziwego dramatu.

Ile jesteście w stanie wymienić książek, komiksów, seriali lub filmów, w których pojawiają się wampiry? Jak długa będzie Wasza lista tytułów poświęconych wilkołakom? A jak przedstawia się sprawa z ghulami? Z nimi jest trudniej, prawda? Jak łatwo się domyślić, właśnie to stanowi jeden z plusów mangi „Tokyo Ghoul”. Co tu dużo mówić, ghule bez wątpienia należą do grupy mniej rozchwytywanych potworów, choć bez dwóch zdań najbardziej „horrorowych”, co zostało znakomicie wykorzystane przez Sui Ishidę. Przybierające ludzką postać drapieżniki, żywiące się ludzkim mięsem raczej nie należą do grupy najbardziej „estetycznych”, tym bardziej jeśli weźmiemy pod uwagę, iż od odczuwanego przez ghule głodu nie ma ucieczki, a ludzkiego mięsa nie można zamienić na nic innego. To właśnie ten brak alternatywy, niemożliwość znalezienia złotego środka czyni z tych istot idealny temat horroru.

Sądzę, że także postaci głównego bohatera warto poświęcić tu trochę miejsca, a to ze względu na jego szablonowość i to, w jaki sposób została zmodyfikowana. Ken Kaneki nie ma w sobie nic szczególnego, jest zwyczajnym, nudnym młodzieńcem, którego serce bije szybciej dla pewnej ślicznotki – brzmi znajomo? W tym miejscu pojawia się jednak pierwsze urozmaicenie szablonu, jako że wspomniana piękność postanawia go pożreć. Przejdźmy jednak dalej. W wyniku nieszczęśliwego zbiegu okoliczności, zwanego potocznie pechem, kod DNA naszego nudnego bohatera zostaje zmieniony, dzięki czemu chłopak zyskuje nadprzyrodzone zdolności. No i tutaj pojawia się kolejna modyfikacja, albowiem tym, co wprowadza zamęt w organizmie bohatera jest operacja i przeszczep narządów, zaś jego „moce”, wiążą się ściśle z potrzebą spożywania ludzkiego mięsa. Krótko mówiąc, Ken Kaneki raczej nie zostanie żadnym super-bohaterem, nawet jeśli na pierwszy rzut oka pasowałby do profilu. I właśnie to czyni go wyjątkowym, interesującym.

Co się zaś tyczy świata przedstawionego oraz samej historii, niewątpliwie mamy do czynienia z tytułem w pełni wartościowym, który spełnia pokładane w nim nadzieje osób zainteresowanych horrorem. Jak nie trudno się domyślić, „Tokyo Ghoul” to manga, w której nie zabraknie brutalności, chociaż nie chodzi tu o bezsensowne użycie siły, które ma na celu wyłącznie zalanie kadrów litrami krwi i rozczłonkowanych ciał. Już w tym tomie widzimy, że wszystko to nie tylko ma działać na czytelnika i podnosić mu poziom adrenaliny we krwi, ale przede wszystkim jest to sposób, w jaki Sui Ishida nadaje tej mandze silnie psychologicznej głębi. Mangaka wprowadza do historii jakże istotny temat człowieczeństwa oraz zaczyna zestawiać go z problemem bycia „potworem”, zapoznaje nas z dramatem utraty swojego miejsca na ziemi i odczuwanego całym swoim jestestwem głodu. Nic więc dziwnego, że manga zjednała sobie ogromną rzeszę fanów. Sama jestem pod wrażeniem tego, co tak naprawdę kryje w sobie ten tytuł.


Podsumowując, „Tokyo Ghoul” to bezsprzecznie manga, która w pełni zasługuje na swoją popularność. Pod powierzchnią horroru, ukryte zostały zadziwiające pokłady psychologicznego dramatu, który z pewnością zostanie rozwinięty w kolejnych tomach. Krótko mówiąc, „Tokyo Ghoul” to naprawdę godny polecenia tytuł.


Mangę możecie zakupić w OKAMI

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz