To, że z horrorem ekstremalnym u nas jest słabo, nie jest żadnym novum. Temat skierowany zazwyczaj do wąskiej grupy fanów, tej ekstremalnej literatury, nie cieszy się u wydawców zainteresowaniem. Względy zysku z publikacji, czy to powieści, czy zbioru opowiadań, kładą temat zapewne już przy początkowym przejrzeniu tekstu. Dlatego też, nie mamy co liczyć, że takie pozycje znajdą się na półkach w księgarniach.
Pozostają więc wydania niezależne, rozprowadzane przez internet, gdzie twórcy: zinów, kwartalników, czy zbiorów opowiadań, nie liczą na zysk, a robią to po prostu dla siebie, realizując swoje plany.
Tak jest i z Horror Masakrą. Właśnie po długiej przerwie, gdy wydawało się, że projekt Tomka Siwca, został zarzucony i pozostaną nam tylko trzy numery - ukazał się czwarty. Dotarł i do mnie, więc mogłem zapoznać się z zinem, tworzonym w Suchej Beskidzkiej.
Na wstępie mamy słowo od twórcy, czyli Tomka Mordumxa Siwca. Naczelny grzmi: HORROR MASAKRA WRÓCIŁA i to w najochydniejszym wydaniu i treści. Ok, zobaczymy.
Czytelnik otrzymuje dziesięć tekstów, gdzie pomiędzy opowiadaniami mamy: wywiad z Konradem Bąkiem, wrocławskim twórcą, który chciałby nakręcić horror "MATNIA", art o polskich psychopatach (nie podano autora) i "Lateksowy wirus" Alicyi Rivard.
Jak to wygląda? Jest świetnie. Na rozgrzewkę krótki tekst Jacka Wilkosa i wspomnieni psychopaci. Opowiadania zaczynamy od naprawdę mocnego uderzenia w opowiadaniu Tomka Siwca "Brzydula".
Następnie Alicya raczy nas projektem SUKA OFF. I tutaj pierwsze co zrobiłem, to odnalazłem stronkę w necie i spędziłem tam dobre 30 minut. Karolina Mangusta Kaczkowaska, jak zwykle nie pierdzieli się z czytelnikiem i w opowiadaniu "Zjedz mnie", dostajemy naprawdę mocną dawkę mieszanki sadystyczno pornograficznej, w historii, o parze kochanków? konsumentów? Jest mocno.
Szybko zagłębiamy się w świetny wywiad z Konradem Bąkiem i tak naprawdę w tym momencie zaczynam myśleć "Co oni tam jeszcze nam szykują?"
Pozostałe teksty są dobre, szczególnie "Kat" Marcina Piotrowskiego (choć tutaj niektóre elementy lekko nie trzymają się kupy, bo jak można huknąć z ręki pasażera w potylicę, prowadząc samochód?- ok czepiam się). W opowiadaniu mamy dewianta, rozkoszującego się torturowaniem pochwyconych ludzi. Mocny i brutalny kawałek.
Później jest trochę słabiej? Może nie słabiej, bo teksty są dobre, jednak już tak nie obfitują we wszelkie perwersje, którymi HM raczyła nas przez te blisko trzydzieści stron.
Bardzo szybko docieramy wraz z Sandrą Grat Osińską, autorką "Cukiernia szczur" i Norberterm Górą "Ściany kryją grozę", praktycznie do końca numeru. Jeszcze szorcik Wilkosa "Pralka" i KONIEC.
I jak?
Plusem jest wprowadzenie koloru do HMa, kolorowe zdjęcia prezentują się świetnie. Nie wiem tylko po co znaczek 18+ pojawia się przed opowiadaniami. Powinien znajdować się na okładce i po temacie. Mam wrażenie, porównując poprzednie numery HMa, że w końcu idzie to w jednym kierunku. Nie ma opowieści z krypty i bizarro w jednym czasopiśmie, jak było to w poprzednich numerach. Tomek konkretnie idzie w jednym kierunku i dobrze. Niech to będzie faktycznie TOTALNA MASAKRA a nie pierdu pierdu. Tak trzymać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz