Napięcie, zagadka, a do tego
inteligentnie wymyślona intryga – tyle wystarczyło, by jedna z czołowych
autorek kryminałów, Katarzyna Puzyńska znów mogła odnieść literacki sukces.
Najnowsza powieść „Z jednym wyjątkiem” (Prószyński i S-ka) to nie tylko dalsza
część losów policjantów z Lipowa. To także doskonale skomponowana treść,
wysmakowana dramaturgia i świetnie dobrane chwyty, sprzyjające perfekcyjnemu
zawikłaniu akcji.
Już w poprzedniej części, jaką
była „Trzydziesta pierwsza”, dało się zauważyć, że autorka nie szczędzi
czytelnikowi wrażeń. W najnowszej - Katarzyna Puzyńska wyraźnie nabiera
rozpędu. Na kilkuset stronach pomysłowo i błyskotliwie buduje niezwykle złożoną
fabułę. Liczba bohaterów – każdy o indywidualnym, osobowościowym portrecie –
tak samo jak w przypadku poprzednich powieści może wywołać prawdziwy zawrót
głowy. Ale ten zabieg to tylko sztuczka. Zmyślny, podstępny zabieg, „gambit”,
dzięki któremu autorka wygrywa z czytelnikiem, nie pozwalając mu niemal do
ostatnich stron książki domyślić się, co jest rozwiązaniem kolejnej kryminalnej
tajemnicy.
Tym razem cała historia zaczyna
się od informacji, że w sąsiadującej z Lipowem kolonii Żabie Doły ginie pewna
leciwa już kwiaciarka, Małgorzata Głuszyńska. W domu zmarłej kobiety policjanci
odkrywają kilka niewyjaśnionych śladów. Odnajdują rozpoczętą partię szachów;
oglądając ciało kwiaciarki, dostrzegają również niewyraźny, enigmatyczny tatuaż
„GieS”. Te ślady, a także kilka innych poszlak, pozwalają na domysły, że
kobieta najprawdopodobniej została zamordowana. Pytanie brzmi: dlaczego? Co z
tym wszystkim ma wspólnego tatuaż? Kto i po co rozpoczął w domu zamordowanej
kwiaciarki grę w szachy? I wreszcie: co z tym wszystkim ma wspólnego dawna
historia pewnego szachisty Adolfa Anderssena?
Pytań już od samego początku
tej przebiegle utkanej intrygi jest naprawdę mnóstwo. Może z morderstwem
powiązana jest w jakiś sposób dziwnie zachowująca się sąsiadka kwiaciarki? A
może w zbrodnię zamieszana jest Anna Giesa, mieszkająca w pobliżu matka trójki
dzieci? Co z tym wszystkim mają wspólnego tajemnicze, przeplatające fabułę
listy, w których nadawca przekonuje, że Małgorzata Głuszyńska zasłużyła na
śmierć, a zabicie jej było sprawą honoru?
Oczywiście „Z jednym wyjątkiem”
to również dalsze koleje losów przedstawionych czytelnikom w poprzednich
częściach postaci. Tym razem jeden z głównych bohaterów, Daniel Podgórski
podejmuje decyzję, by oświadczyć się swojej wybrance serca – „ognistorudej”
Weronice Nowakowskiej. Jednocześnie policjant próbuje zbliżyć się do niedawno
poznanego, nastoletniego syna, Łukasza. Przy okazji czytelnik ma szansę
dowiedzieć się, czy specyficzna pani komisarz „w sile wieku”, Klementyna Kopp
nadal jest w formie, czy już powinna odpoczywać na emeryturze. No i co z plotkami,
którymi Weronika postanowiła podzielić się z matką Łukasza, Emilią Strzałkowską
– czy posterunek w Lipowie rzeczywiście ma zostać zamknięty? Kto zdecyduje się
na niespieszną, niemal 800-stronicową podróż do Lipowa, na każde z pytań na
pewno pozna odpowiedź.
Można zarzucić Katarzynie
Puzyńskiej, że to, co, powiedzmy, amerykański autor ująłby na 200 stronach, ona
rozbudowuje, nie bacząc na ilość ryz papieru i farby drukarskiej. Ale jeśli
chodzi tę książkę, naprawdę trudno się z tego powodu złościć. Żaden element
powieści nie jest przypadkowy i niepotrzebny. Wszystko ma tu swoje miejsce.
Bogactwo treści jest tu tylko i wyłącznie zaletą. Może warto przy tej okazji
nadmienić, że „Z jednym wyjątkiem” to lektura dla prawdziwych smakoszy. Tu nikt
nikogo nie pogania. Wystarczy znaleźć wygodny fotel i przez kilka wieczorów
zapomnieć o całym świecie.
Od ukazania się pierwszej części
sagi upłynął nieco ponad rok. Za chwilę autorka „Z jednym wyjątkiem” skończy
pracować nad piątą częścią opowieści o policjantach w Lipowie – „Utopce”. Tym
razem Daniel Podgórski i Klepentyna Kopp będą się mierzyć z zamieszkującym
okolice odciętej od świata wsi wampirem. Tom czwarty jak najbardziej polecam.
Jednocześnie już nie mogę się doczekać kolejnej literackiej premiery autorstwa
Katarzyny Puzyńskiej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz