Wydawnictwo Zysk i s-ka wydało kolejną klasyczną powieść. Tym razem jest to "Portret Doriana Graya" Oscara Wilde. Warto zaznaczyć, że jest to pierwsze nieocenzurowane wydanie tej powieści, która w 1890 roku wywołała poruszenie, sensację, czy wręcz skandal w ówczesnej Anglii. Oscar Wilde pracował jako dziennikarz w "Pall Mall Gazette", wydawał "Womans World". Napisał kilka opowiadań i regularnie publikował komedie satyryczne. W 1895 roku został skazany na dwa lata ciężkich robot, za praktyki homoseksualne. Po odbyciu kary, pod zmienionym nazwiskiem, uciekł do Francji.
Historia Doriana, znana jest chyba każdemu. Jest to historia mężczyzny o nieprzeciętnej urodzie, który zgadza się pozować znanemu malarzowi, Basilowi Hallwardowi. Malarz wykonuje portret Doriana i gdy ten go ogląda, wypowiada życzenie, że oddałby wszystko, aby zachować młodość i urodę przedstawioną na płótnie. Nawet za cenę duszy. W zamian za to, z czasem, twarz na portrecie starzeje się, wraz z moralnym zepsuciem Graya. W końcu Dorian postanawia zniszczyć portret.
Książkę czyta się bardzo dobrze, pomimo widocznego, dość specyficznego składu zdań, wyrażeń i opisów. Po prostu, nad dialogami i scenami zawartymi na
kartach powieści, unosi się duch przeszłości. Nie jest to wadą, skądże. Jednak czytelnik, który czyta współczesne powieści, na początku może być lekko zaskoczony stylem. Lecz praktycznie po kilku stronach, gdy zagłębimy się w światek londyńskiej bohemy, przestaniemy na to zwracać uwagę.
"Przeminęło go poczucie bólu na myśl o degradacji czekającej
urzekającą twarz na płótnie. Raz jeden, w chłopięcym naśladowaniu Narcyza,
ucałował - albo przynajmniej udał, że całuje - namalowane usta,
które teraz okrutnie się do niego uśmiechały. [...]
Miał on teraz starzeć z każdym nastrojem, który nawiedzi Doriana".
Książka jest pięknie wydana, twarda okładka, obwoluta, czytelna czcionka i przyjemny papier, który stwarza wrażenie, że "Portret Doriana Graya" wyciągnęliśmy z babcinej biblioteczki. Zresztą do wysokiej jakości swoich klasycznych pozycji, Zysk zdążył już nas przyzwyczaić, pamiętając choćby "W ciemnym zwierciadle" Le Fanu, Dlatego też, z niecierpliwością oczekuję kolejnych zapowiedzianych pozycji z literatury klasycznej.
Gdy zasiadałem do czytania Portretu, to w pamięci miałem film z 2009 roku w reżyserii Olivera Parkera, z rewelacyjnym Benem Barnesem. I ciężko było mi się uwolnić od tamtego obrazu, czytając wersję papierową historii Graya. Czy to dobrze? Chyba tak.
Oskar Wilde
"Portret Doriana Graya"
Zysk i s-ka 2015
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz