Powracamy na Wyręby - w
sposób melancholijny, nieco smutny, ale pełen nadziei, nowego początku. Wracamy
do momentu, w którym skończyliśmy, do roku 1996, tuż po tragicznej, ale zarazem
tajemniczej i nie do końca wyjaśnionej śmierci Marka Leśniewskiego. Teraz z tym
co po nim zostało – wliczając w to dom na Wyrębach, musi mierzyć się Hubert
Kosmala.
Po blisko dziesięciu
latach od swojego debiutu literackiego „Dom na Wyrębach”, Stefan Darda powraca
z drugą odsłoną tego cyklu, w której przywołana jest większość postaci znanych
z pierwszej części. Ze względu na nie oraz poruszane tematy, które ściśle wiążą
się z częścią pierwszą, nie polecam czytać „Nowego Domu na Wyrębach” bez
znajomości poprzedniej książki.
Stefan Darda w „Nowym
Domu na Wyrębach” do tematu podchodzi jednak inaczej, subtelniej, wcielając się
w odczucia nowego właściciela domu – Huberta, któremu jego Marek przed śmiercią
zapisał wszystko co miał. Mężczyźnie ciężko jest się otrząsnąć po śmierci
przyjaciela. Jego smutek podbijają dziwne okoliczności, w jakich zmarł Marek
Leśniawski. Grozę budzi nie tylko ów tajemniczy dom gdzieś na Lubelszczyźnie,
ale i zapiski zmarłego, które opisują mrożące w krew żyłach, ale i w odczuciu
Huberta, niewiarygodne historie. Nawiedzony dom, strzyga, upiory, rozgrzebywanie
grobów… Dla Kosmali to wszystko co opisywał jego przyjaciel w pozostawionych
zapiskach, jawiło się jako bełkot obłąkanego człowieka, którym najwyraźniej
Marek stał się po przyjeździe na Wyręby.
Coś jednak Hubertowi
nie daje spokoju, Wyręby zdają się go nawoływać, a senne koszmary nie
opuszczają go w nocy. Dom na Wyrębach pochłania jego myśli, a tym samym męczy
psychicznie, psuje relacje z rodziną i otoczeniem. Wszystko to sprawia, że
Hubert zaczyna się zastanawiać, czy aby Marek w swoich pamiętnikach nie pisał
prawdy. Wydarzenia na Wyrębach, których mężczyzna jest świadkiem lub
uczestnikiem, zdają się to potwierdzać.
Stefan Darda zaskoczył
swoich czytelników powrotem na Wyręby. Zakończenie części drugiej także
sugeruje, że to jeszcze nie koniec tej historii… „Dom na Wyrębach” jest
zdecydowanie wyróżniającą się książką na polu polskiej grozy, a „Nowy Dom na
Wyrębach” podtrzymuje ten mocny poziom. Autor w drugiej odsłonie cyklu podszedł
do tematu w inny sposób. Nie zabraknie oczywiście barwnych opisów krajobrazów,
relacji międzyludzkich, charakterystyki tła i otoczenia, jednak Stefan Darda
czyni to z perspektywy Huberta Kosmali, czyli człowieka oczytanego i
wykształconego, który mimo swej zażyłości z Markiem
Leśniawskim, wątpi w pozostawione przez przyjaciela zapiski. Z tego też powodu
akcja w drugiej odsłonie powieści jest poprowadzona inaczej, pełna jest
zwątpienia, smutku, pytań bez odpowiedzi, ale też niepokoju i pomału budzącego
się szaleństwa.
Autor perfekcyjnie
buduje tło, oddaje ducha czasu schyłku XX wieku, balansuje na krawędzi z tym co
prawdziwe, a co nierealne. Tym samym w czytelniku potrafi zasiać ziarno
niepewności, które pozostawia go w tym stanie do końca książki. Ostatnie strony
to mocne przyspieszenie akcji, która nie zwalnia, ale kończy się w najbardziej
kulminacyjnym momencie. Pozostaje mieć nadzieję, że Stefan Darda nie będzie
trzymał w niepewności swoich czytelników przez kolejne dziesięć lat, a finał i
ostateczne rozwiązanie zagadki Domu na Wyrębach poznamy dużo wcześniej.
Powieści Stefana Dardy
charakteryzują mocne nawiązania do polskiej przyrody, opisów wsi,
małomiasteczkowości mieszkańców i wynikających z niej nieporozumień, ocen, ale
i obecnego folkloru i zabobonów. To także wyraźna charakterystyka bohaterów,
ich historii i celów. Autor lubuje się także w rodzimych, słowiańskich
klimatach i wszystkie te tematy znaleźć można w „Nowym Domu na Wyrębach”. Dla
fanów Stefana Dardy – lektura obowiązkowa.
Małgorzata Wardęcka
Bardzo interesujące. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń