sobota, 26 listopada 2016

Edward Lee- Wypuść mnie, proszę


Nowe wydawnictwo - Dom Horroru, wystartowało na polskim rynku literackiego horroru. Jak poinformował na fanpagu wydawnictwa Tomasz Czarny – autor wielu opowiadań i założyciel Domu Horroru, wydawnictwo będzie wypuszczać na rynek horror skupiony wokół wszelkich gatunków, od weird fiction po horror naturalistyczny (czytaj ekstremalny). O ile cieszy i to bardzo nowa inicjatywa, to zapowiedź tak szerokiego wachlarza powieści grozy może budzić mieszane uczucia. Zazwyczaj przyzwyczajeni jesteśmy, że dany wydawca koncentruje się na jednej odmianie horroru, lub opcjonalnie wypuszcza na rynek pokrewne nurty. Nie mówię, że to źle, choć powiem szczerze, że trudno mi sobie to wyobrazić. Oczywiście wydawnictwu życzę jak najlepiej, ponieważ uważam, że wszelkie tego typu pomysły należy popierać, nawet jeżeli pozycje Domu Horroru nie znajdą się w ogólnodostępnej sprzedaży – mam na myśli sieci księgarń jak Matras czy Empik, co mi osobiście nie przeszkadza, ponieważ próba dogadania się z tak dużym graczem zazwyczaj dla mniejszych wydawnictw wiąże się z upadkiem i plajtą finansową ( o polityce Empiku i Matrasa pisało ostatnio wydawnictwo Genius Creations). Więc, gdy ktoś będzie życzył DH jak najlepiej, to niech nie wpisuje w życzenia możliwości posiadania „swojej półki” w którejś z tych sieci.  Tyle tytułem wstępu.

Pierwszą pozycją DH jest zbiór opowiadań Edwarda Lee „Wypuść mnie, proszę”. To kompilacja jedenastu opowiadań mistrza horroru ekstremalnego, znanego polskiemu czytelnikowi z książek wydanych przez Replikę: "Sukkub”, „Ludzie z bagien” i „Golem”. Autor w Polsce ma swoich wiernych fanów, którzy mogli się z nim spotkać choćby ostatnio na wrocławskim POLCONIE. O Edzie można pisać dużo i często na temat tego autora pojawiają się dyskusje w sieci, wiec tutaj nie będę się rozpisywał. Nadmienię tylko, że Ed jest także moim ulubionym pisarzem, chociaż patrząc na ilość wydanych w kraju pozycji tego amerykańskiego autora – chce mi się płakać. Dlatego z radością, ale i niepewnością przyjąłem informację o planowanym wydaniu tego zbioru opowiadań. 
Zacznijmy może od samego wydania, ponieważ należy poświęcić mu kilka słów. Ponad 160 stron, jedenaście opowiadań. Od razu powiem też, że nie jestem aż takim znawcą prozy Lee, aby wypowiadać się na temat tłumaczeń zamieszczonych tekstów, jednak jako zwykły fan horroru nie znalazłem powodu, dla którego mógłbym się przyczepić. Wprawdzie jedno z opowiadań w pewnym momencie wydawało się mi pogubione w ciągu fabuły, jednak może to wpływ zmęczenia po ciężkim tygodniu. Czcionka czytelna, na typowym-książkowym papierze, więc nawet taki okularnik jak ja bez problemu przebrnął przez całość. 
Okładka - grafika może podobać się lub nie, to kwestia gustu, zaś czcionka na okładce moim zdaniem powinna być inna, bardziej agresywna, podkreślająca, że to przecież kurdę LEE!!! Ale to także subiektywne odczucie. 
Podsumowując, jak na pierwszy raz jest bardzo dobrze.

Nie będę opisywał każdego z opowiadań ze zbioru „Wypuść mnie, proszę”, ponieważ nie o to chodzi, aby raczyć was opisami  gwałtów, tortur, pornografii i przemocy. Od tego jest przecież Lee. W gruncie rzeczy, wszystkie opowiadania mają podobne podłoże i tematycznie są powiązane. Natomiast brakowało mi np. tekstu, w którym Ed zaczerpnąłby choć odrobinę ze swojego mistrza H. P. Lovecrafta, o którym przy każdej możliwej okazji ciepło się wypowiada. Trudno, może innym razem. Oczywiście mam swoje ulubione opowiadania: „Pani kadłubek” )(tak, wiem, wiem…), „Powiedziała „śmierć”” i „Niewłaściwy facet”.  Inne także dobre, oczywiście przeznaczone dla bardzo odpornych czytelników. Nie zapomnijmy,że rozmawiamy o twórczości faceta, który w swoich tekstach dotknął chyba najbardziej ekstremalnych tematów. 
Trzeba za to wspomnieć o sposobie w jaki pisze Ed. Na polskim rynku co jakiś czas pojawiają się teksty gore, rzadziej w formie papierowej, ale są. I tutaj możemy zauważyć różnicę, pomiędzy tym co tworzy Lee a starają się naśladować polscy autorzy.
U Lee nie jest najważniejszy opis aktu morderstwa, torturowania czy wyuzdanej pornografii. Lee nie raczy nas kilkunastozdaniowymi linijkami tekstu opisującymi np. amputację, czy agresywną penetrację. Akty te, haniebne, brudne i brutalne są tylko elementem tworzącym całą historię. Są jakby narzędziem, którego zadaniem jest wywarcie szoku na czytelniku, a nie obrzydzenia. I tutaj właśnie mamy różnicę pomiędzy wieloma polskimi tekstami gore. Sadystyczne wręcz uwielbienie dla opisywanego przez siebie (czyt. polskiego autora) czynu profanacji ludzkiego ciała staje się już nie tylko narzędziem, a pomysłem na zbudowanie tekstu i oparciem na nim historii, która często traci klimat i zaczyna być nudna. Bo ile można pisać o gwałceniu trupa, w każdy z możliwych otworów, a jakby ich było mało, to jeszcze dodatkowym wycinaniu kolejnych? Okazuje się, że można. Tylko po co?  
Charakterystyczny dla Lee klimat horroru naturalistycznego, czyli nie upiększonego, bez mitów i wyobrażeń rozbudowanych o fantastyczne wizje, postaci czy artefakty charakterystyczne dla lżejszych odmian horroru, zastąpiony jest czynami i myślami człowieka "codziennego"- oczywiście na swój sposób chorego, jednak dotyka najciemniejszych stron człowieczego wynaturzenia, które mogą się wydarzyć i bardzo możliwe, że Edward Lee wiele z pomysłów jakie wykorzystuje w swojej twórczości czerpie z doświadczenia, z czasów pracy w policji.

Podsumowując. Mocny i brutalny zbiór opowiadań, jednak nie stworzonych dla samej makabry. Przynajmniej kilka opowiadań ma drugie dno i powoduje, że po przeczytaniu odkładamy na chwilę „Wypuść mnie, proszę” i zastanawiamy się nad złożonością, a raczej przewrotnością życia ludzkiego. Książka tylko dla miłośników najmocniejszej odmiany horroru. I takim, z całego serca ją polecam. 

1 komentarz:

  1. Lekkie nawiązania do Lovecrafta były w autoironicznych "Postaciach". Nie znam żadnych innych opowiadań, w których by do niego nawiązywał, a przeczytałem ich chyba z połowę. Za to napisał kilka noweli i powieści pełnych nawiazaniań: The Innswitch Horror, Trolley No. 1852, The Dunwitch Romance, Going Monstering, The Haunter of the Treshold, Pages Torn from a Travel Journal i You Are My Everything. -Filip

    OdpowiedzUsuń