„Wielka” miłość, naiwne marzenia, chwila przyjemności i
problem, z którym nie łatwo sobie poradzić. Milly „wpadła”, a to nie podoba się
jej chłopakowi, który uważa, że dziecko tylko zniszczy mu życie. Jedną opcją na
pozbycie się niewygodnego „problemu” jest aborcja, drugą zaś sprzedanie dziecka
bogatej rodzinie, która się o nie zatroszczy. Milly nie ma pojęcia, co powinna
zrobić, ale z pomocą przychodzi jej nieznajoma, która opowiada jej baśń o
Rumpelsztyku, posiadającym magiczne zdolności karle.
W pijackim uniesieniu stary młynarz chwali się w karczmie
zmyślonymi umiejętnościami córki, która według niego potrafi uprząść złoto ze
zwykłego siana. Kiedy wieść dociera do króla, ten zamyka dziewczynę w jednej z
pałacowych komnat, stawiając ultimatum. Jeśli do rana niewiasta nie zdoła
przemienić siana w złoto, zostanie pozbawiona życia. Zrozpaczonej dziewczynie z
pomocą przychodzi karzeł. Nie ma jednak nic za darmo, a córka młynarza nie ma
przy sobie zbyt wiele.
Jak wynika z samego opisu, „Rumpelsztyk” kładzie nacisk na
tematy o wiele poważniejszy niż te, z którymi mieliśmy do tej pory do
czynienia. Wprawdzie nadal obracamy się w kręgu problemów młodości, jednak
teraz sięgamy zdecydowanie wyżej. Nie chodzi już bowiem o dylemat pierwszego
razu, pragnienie zrealizowania marzeń czy brak zrozumienia ze strony rodziców,
ale o niechcianą ciążę i związane z tym wybory, jak chociażby widmo aborcji.
Krótko mówiąc,
tematem przewodnim komiksu jest macierzyństwo. Zwróćmy jednak
uwagę na fakt, iż nie mamy do czynienia z dziewczęcym marzeniem o założeniu
rodziny, ale z czymś nieplanowanym, o czym wcale się nie myśli, a co
niespodziewanie naznacza życie naszych bohaterek. Co za tym idzie, w komiksie
przedstawiona zostaje też pojawiająca się wraz z dzieckiem miłość macierzyńska,
której ukazana w baśniowej części tej historii młoda córka młynarza nie bierze
pod uwagę zawierając układ z karłem.
Tym samym, jeśli miałabym w jakiś sposób sklasyfikować ten
zeszyt „Grimm Fairy Tales”, do kategorii „fantastyka” dorzuciłabym również
„dramat”, ponieważ właśnie wokół niego kręci się fabuła tego komiksu. Prawdę
powiedziawszy, baśniowa bohaterka nie ma władzy nad swoim losem. Jej jedyny
wybór to śmierć lub układy z karłem. Myśląc o chwili obecnej, nie bierze pod
uwagę przyszłości oraz tego, co może ona przynieść. Ponadto, w miarę upływu
czasu stara się za wszelką cenę ochronić swoje dziecko, a i tym razem jej
możliwości są niezwykle ograniczone. Co tu dużo mówić, do tej pory w każdej
przedstawianej nam pokrótce historii, w mniejszym lub większym stopniu lała się
krew. Tym razem możemy jednak o niej zapomnieć, jako że czwarty zeszyt „Grimm
Fairy Tales” to przede wszystkim niewieście łzy, a nie od dziś wiadomo, że
czytelnicy cenią je równie wysoko, co czerwoną, życiodajną posokę sączącą się z
ran.
Zapewniam Was jednak, że rodzicielstwo to nie jedyny temat,
jaki zmieścił się na tych niespełna dwudziestu dwóch stronach komiksu. Twórcy
zdołali bowiem położyć nacisk także na potrzebę dokonania przez
rodziców/przyszłych rodziców wyborów oraz na wiążące się z tym konsekwencje.
Tym razem nie ograniczono się jednak wyłącznie do matek, ale zarysowano także
sylwetki dwóch, raczej niegodnych naśladowania, ojców. Decyzje podejmowane
przez wspomnianych mężczyzn, zrzucają na kobiece barki ciężar ich własnych, o wiele
cięższych decyzji, które z kolei mają, lub mieć będą, swoje konsekwencje. Mamy
więc okazję przyjrzeć się niemającemu końca sznurowi wyborów i ich wpływających
na życie innych osób następstw.
Podsumowując, czwarty zeszyt „Grimm Fairy Tales” ukazuje czytelnikowi
historię, w której błędy młodości odbijają się na późniejszym życiu baśniowej
bohaterki, co stanowi przestrogę dla jej odpowiedniczki w naszym świecie
codziennym. Ponadczasowa tematyka sprawia, że czytelnik jest w stanie zrozumieć
przesłanie „Rumpelsztyka” bez najmniejszych problemów i chociaż komiksowa
opowieść kierowana jest bardziej do kobiet, także mężczyźni mogą wynieść z niej
trochę pożytku.
Karolina Cebula
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz