Nazywa się DB - 24 i ma na podorędziu pokaźny zapas głowic
atomowych. I całą masę innej broni masowej zagłady, co - zdawać by się mogło -
zapewnia mu znaczącą przewagę na każdym polu walki.
To jednak nie takie proste, bowiem takich jak on - robotów
bojowych - jest w przestrzeni kosmicznej
całe dziesiątki, bądź setki. I wynik konfrontacji wcale nie jest taki
oczywisty. Zwłaszcza, że DB-24 zyskuje samoświadomość i zaczyna...zastanawiać
się, po której stronie konfliktu się opowiedzieć.
Miroslav Żamboch - autor który zasłynął głównie historiami
fantasy - powraca z powieścią w konwencji SF. Wykorzystując założenie mocno
wyeskploatowane - kosmicznej wojny prowadzonej z wykorzystaniem groźnych
mechanobotów bojowych - opowiada historię, jakiej z całą pewnością jeszcze w
literaturze SF nie było.
Jej bohaterem jest ten, który zazwyczaj stanowił narzędzie w
rękach ludzi. Robot bojowy. Wspomniany DB-24. Kiedy zyskuje świadomość, zaczyna
analizować, czy konflikt w jakim bierze udział i rola, jaka mu w nim przypada
na pewno odpowiada jego interesowi? Co zyska? Co może stracić? I co powinien w
takiej sytuacji zrobić?
Rozważania mechanicznej istoty nad |”za i przeciw”
brania
udziału w wojnie, w której unicestwia się planety, jest wątkiem, z którym w
literaturze SF nie miałem się jeszcze okazji spotkać. Nowatorskie ujecie
tematyki sztucznej inteligencji, osiągania przez maszynę zdolności samooceny i
myslenia jest głównym plusem powieści Żambocha. Jednak mocno hermetyczny język,
oparty na żargonie naukowym ( sam Żamboch jest z wykształcenia fizykiem
jądrowym) sprawia, że powieść, choć typowo popkulturowa - nie przypadnie do
gustu każdemu i miejscami może być dość trudna w odbiorze.
Jednak z pewnością „Wojna absolutna” zasługuje na uwagę. Jest
mocno odmienna od tego, do czego Żamboch w swojej twórczości przyzwyczaił, a to
dobry znak, że twórca nie zamierza powielać ogranych już przez siebie,
bezpiecznych pomysłów, ale mierzy się z czymś nowym, z odświeżaniem konwencji.
„Wojna absolutna” zaskoczy odbiorców i nie jestem przekonany,
czy polecać ją dotychczasowym czytelnikom Żambocha. Fanom dynamicznej, kipiącej
akcją SF i miłośnikom anime spod znaku mechów polecę na pewno. To właśnie opowieść
dla nich. O tyle nowatorska, że opowiedziana w trybie narracji
pierwszoosobowej, a więc z perspektywy samego DB-24.
Daje nam to wyjątkową możliwość obserwacji procesu uzyskiwania
samoświadomości przez maszynę. Jego zdolności adaptacji tego faktu oraz
konkluzje, jakie ze zrozumienia powyższego dla bohatera wynikają to mocny
element fabuły, która płonie w ogniu jądrowych wybuchów w prowadzonej w
przestrzeni kosmicznej, nieustannej wojnie.
I choć tło dla historii jest dość tendencyjne, to wyjątkowość
postaci (cały czas mam problem z pełną jej, personifikacją pamiętając, że to jednak maszyna...) zapewnia
czytelnikom znakomitą rozrywkę.
Jak wspomniałem, „Wojna absolutna” nie spodoba się każdemu.
Fascynacje dotychczasowego dorobku czeskiego autora powinni do książki
podchodzić ostrożnie. Ja - znając „Sierżanta” i większość części z serii „JFK”
miałem zadanie ułatwione, ponieważ nie zdążyłem się na dobre do literackiego
warsztatu Czecha przyzwyczaić, ale już udało mi się co nieco posmakować. Więc
„Wojnę absolutną” oceniam wysoko. Nie jako prozę wybitną, sensu stricte. Ale
jako powieść gatunkową, jako popkulturową historię - jak najbardziej. I może
jeszcze jako eksperyment, który ukazuje nam wszechstronność autora. Dobry
pisarz ponoć jest w stanie napisać dobrą powieść w jakimkolwiek gatunku. N
naszym polskim podwórku mógłbym jako potwierdzenie wymienić choćby Rafała
Dębskiego, czy Roberta Szmidta. Żamboch potwierdza tę zasadę udowadniając, że w
klasycznej SF też sobie radzi i to całkiem udanie.
Reasumując - polecam „Wojnę absolutną” tym, którzy lubią
wielkie roboty, kosmiczne wojny i nowatorskie koncepcje fabularne. Choć nie
jest to najlepsza powieść Żambocha, to jednak nadal poprzeczka zawieszona jest
wysoko. Polecam!
Mariusz „Orzeł” Wojteczek
Miroslav Żamboch - Wojna absolutna
Wydawnictwo: Fabryka Słów 2016
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz